Autor: Taran Matharu
Tytuł: Początek
Seria: Summoner
Tom: #1
Oryginalny tytuł: The Novice
Rok Wydania (świat): 2014r.
Rok Wydania (Polska): 2015r.
Wydawnictwo: Jaguar
Moja Ocena: 5/7
Już od dłuższego czasu zastanawia mnie przeważająca ilość powieści przeznaczanych dla nastolatek, które dominują w literaturze młodzieżowej. Kiedy przez krótki okres czasu pracowałam w księgarni, jedyne powieści jakie mogłam z czystym sumieniem polecić dla chłopców, były powieści Riordana, seria Zwiadowcy, Harry Potter i bardzo przeze mnie cenione powieści Ernesta Clinea. Są to jednak książki na tyle popularne, że ciężko było zaproponować coś nowego. I tutaj właśnie pojawia się cykl Summoner, który ostatnio niebanalnie mnie zaskoczył.
Fletcher jeszcze jako niemowlę został porzucony pod bramą wioski. Nikt nie chciał przyjąć pod swój dach sieroty. Dopiero kowal zdecydował się na przygarnięcie wyrzutka. Całe lata później, przypadkiem w ręce Fletchera trafia tajemnicza księga należąca niegdyś do zaklinacza dzięki której chłopak zostaje obdarzony bardzo nietypowym demonem. Trafiając do akademii dla takich jak on nie spodziewa się, jak bardzo jego życie zostanie odmienione.
"Summoner: Początek" to historia przepełniona magią i przygodą. Osobiście byłam nastawiona na jakieś walki, podróże i przygody idące trochę w stronę "Hobbita". Jak się jednak okazało jest to zaledwie wprowadzenie do tego świata. Faktycznie autor wprowadza nas w ten świat stopniowo, ale co ważniejsze finał jest dopracowany i dynamiczny. Podczas, gdy przez większą część powieści bohaterom towarzyszą różnorakie mniej lub bardziej istotne perypetie, koniec jest takim domknięciem historii, a zarazem połączeniem jej w całość. W ostatecznym rozrachunku jednak autor nas zaskakuje i wprowadza bardzo ciekawy zwrot akcji, który zachęca do takiego stopnia, że zaczynamy sobie zadawać pytanie: ale jak to?
Bohaterowie są wykreowani na typowych nastolatków ponadto na swój sposób wykluczonych ze społeczeństwa. Do tej niedawna zaklinaczami mogli zostać jedynie szlachetnie urodzeni, a zarówno Fletcher, jak i jego przyjaciele do nich nie należą. Tutaj pojawia się nam też pewna różnorodność. Mamy Krasnoluda, którego lud jest w zasadzie zmuszony do poddaństwa ludziom, oraz młodą księżniczkę elfów, która została wysłana do akademii na nauki, jako pewnego rodzaju potwierdzenie sojuszu międzygatunkowego. Ta trójka zalicza się do postaci pierwszoplanowych, ale poza nimi jest jeszcze wiele innych bohaterów, którzy uatrakcyjniają historię.
Książka jest o tyle niesamowita, że potrafi zaciekawić młodego czytelnika, a zarazem traktuje o przyjaźni, odmienności, akceptacji, tolerancji i wielu innych rzeczach, które są tak istotne w życiu. Jako przykład można postawić Fletchera, który nie ocenia innych i moglibyśmy się przyczepić, że po prostu nie został nauczony bycia nietolerancyjnym, ale to nie ma większego znaczenia. Historia w sama sobie jest dobrą przygodą, a zarazem nie jest przesycona brutalnością i byłaby na pewno dobrym prezentem dla każdego nastolatka. Głównym odbiorcą mogą być młodsi chłopcy, ale w moim odczuciu, książka może się spodobać nawet dziewczynom lubiącym takie fantastyczne klimaty. A z przykrością muszę przyznać, że ostatnio bardzo mało pojawia się takich książek, po które mógłby sięgnąć nastolatek w poszukiwaniu dobrej przygody.
Ciężko mi było zdecydować się na to, ile mogę ujawnić co do fabuły książki. Faktycznie pojawienie się w szkole i nauki nie są pierwszymi rozgrywającymi się wydarzeniami. Najpierw mamy okazję dowiedzieć się nieco więcej o życiu bohatera, poznać jego przyszywanego ojca i przeszłość (a przynajmniej jej część) i być przygotowanym na niektóre przyszłe wypadki. Zdecydowałam się jednak nie poruszać tematu historii Fletchera. To jest coś, co najlepiej poznać samemu i co przypisałabym pod kategorię "spoiler". Szkoła to coś innego, bowiem jest głównym wątkiem książki i sięgając po "Summoner: Początek" będziecie lepiej wiedzieć na co się decydujecie. W moim odczuciu były to zdecydowanie bardziej ważne i istotne dla Was informacje, a zarazem coś, co nie pozbawi Was frajdy poznawania tego świata.
Tytuł: Początek
Seria: Summoner
Tom: #1
Oryginalny tytuł: The Novice
Rok Wydania (świat): 2014r.
Rok Wydania (Polska): 2015r.
Wydawnictwo: Jaguar
Moja Ocena: 5/7
Już od dłuższego czasu zastanawia mnie przeważająca ilość powieści przeznaczanych dla nastolatek, które dominują w literaturze młodzieżowej. Kiedy przez krótki okres czasu pracowałam w księgarni, jedyne powieści jakie mogłam z czystym sumieniem polecić dla chłopców, były powieści Riordana, seria Zwiadowcy, Harry Potter i bardzo przeze mnie cenione powieści Ernesta Clinea. Są to jednak książki na tyle popularne, że ciężko było zaproponować coś nowego. I tutaj właśnie pojawia się cykl Summoner, który ostatnio niebanalnie mnie zaskoczył.
Fletcher jeszcze jako niemowlę został porzucony pod bramą wioski. Nikt nie chciał przyjąć pod swój dach sieroty. Dopiero kowal zdecydował się na przygarnięcie wyrzutka. Całe lata później, przypadkiem w ręce Fletchera trafia tajemnicza księga należąca niegdyś do zaklinacza dzięki której chłopak zostaje obdarzony bardzo nietypowym demonem. Trafiając do akademii dla takich jak on nie spodziewa się, jak bardzo jego życie zostanie odmienione.
"Summoner: Początek" to historia przepełniona magią i przygodą. Osobiście byłam nastawiona na jakieś walki, podróże i przygody idące trochę w stronę "Hobbita". Jak się jednak okazało jest to zaledwie wprowadzenie do tego świata. Faktycznie autor wprowadza nas w ten świat stopniowo, ale co ważniejsze finał jest dopracowany i dynamiczny. Podczas, gdy przez większą część powieści bohaterom towarzyszą różnorakie mniej lub bardziej istotne perypetie, koniec jest takim domknięciem historii, a zarazem połączeniem jej w całość. W ostatecznym rozrachunku jednak autor nas zaskakuje i wprowadza bardzo ciekawy zwrot akcji, który zachęca do takiego stopnia, że zaczynamy sobie zadawać pytanie: ale jak to?
Bohaterowie są wykreowani na typowych nastolatków ponadto na swój sposób wykluczonych ze społeczeństwa. Do tej niedawna zaklinaczami mogli zostać jedynie szlachetnie urodzeni, a zarówno Fletcher, jak i jego przyjaciele do nich nie należą. Tutaj pojawia się nam też pewna różnorodność. Mamy Krasnoluda, którego lud jest w zasadzie zmuszony do poddaństwa ludziom, oraz młodą księżniczkę elfów, która została wysłana do akademii na nauki, jako pewnego rodzaju potwierdzenie sojuszu międzygatunkowego. Ta trójka zalicza się do postaci pierwszoplanowych, ale poza nimi jest jeszcze wiele innych bohaterów, którzy uatrakcyjniają historię.
Książka jest o tyle niesamowita, że potrafi zaciekawić młodego czytelnika, a zarazem traktuje o przyjaźni, odmienności, akceptacji, tolerancji i wielu innych rzeczach, które są tak istotne w życiu. Jako przykład można postawić Fletchera, który nie ocenia innych i moglibyśmy się przyczepić, że po prostu nie został nauczony bycia nietolerancyjnym, ale to nie ma większego znaczenia. Historia w sama sobie jest dobrą przygodą, a zarazem nie jest przesycona brutalnością i byłaby na pewno dobrym prezentem dla każdego nastolatka. Głównym odbiorcą mogą być młodsi chłopcy, ale w moim odczuciu, książka może się spodobać nawet dziewczynom lubiącym takie fantastyczne klimaty. A z przykrością muszę przyznać, że ostatnio bardzo mało pojawia się takich książek, po które mógłby sięgnąć nastolatek w poszukiwaniu dobrej przygody.
Szczerze i na temat
Ciężko mi było zdecydować się na to, ile mogę ujawnić co do fabuły książki. Faktycznie pojawienie się w szkole i nauki nie są pierwszymi rozgrywającymi się wydarzeniami. Najpierw mamy okazję dowiedzieć się nieco więcej o życiu bohatera, poznać jego przyszywanego ojca i przeszłość (a przynajmniej jej część) i być przygotowanym na niektóre przyszłe wypadki. Zdecydowałam się jednak nie poruszać tematu historii Fletchera. To jest coś, co najlepiej poznać samemu i co przypisałabym pod kategorię "spoiler". Szkoła to coś innego, bowiem jest głównym wątkiem książki i sięgając po "Summoner: Początek" będziecie lepiej wiedzieć na co się decydujecie. W moim odczuciu były to zdecydowanie bardziej ważne i istotne dla Was informacje, a zarazem coś, co nie pozbawi Was frajdy poznawania tego świata.
Nie wiem czy się skusze. Coraz mniej interesują mnie takie klimaty.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się interesująca, chociaż pomysł chyba nie jest zbyt oryginalny. Zapisuję sobie tytuł. Rzeczywiście mało jest książek dla nastoletnich chłopaków. Na myśl przychodzi mi jeszcze "Eragon".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) ladyrebelyn.blogspot.com
Świetny post, ja także uwielbiam czytać. Polecam oswajać dzieci od najmłodszych lat z książkami :)
OdpowiedzUsuń