piątek, 3 października 2014

Człowiek nie jest idealny

Niektórzy zapewne słyszeli już o pewnym artykule Gazety Wyborczej, który wstrząsnął całym środowiskiem blogerów i podzielił nas na dwa stanowiska. Osobiście z każdym kolejnym przeczytanym zdaniem byłam negatywnie zaskoczona. Wczoraj był dosyć duży odzew w związku z tym artykułem i sama też zastanawiałam się, czy o tym nie napisać. Postanowiłam jednak bardziej wypowiedzieć się o tym, jak ja to wszystko dostrzegam, aniżeli krytykować artykuł. Myślę, że na ten temat wyczerpująco napisała np. Gosiarella [Link]


Osoba nieznająca środowiska blogerów książkowych, po przeczytaniu takiego artykuły, mogłaby dojść do wniosku, że jesteśmy frajerami, którzy powinni zarabiać na tym co robią, książki od wydawców pozwalają nam dalej prowadzić blogi, a inni blogerzy się z nas śmieją. A skoro jestem nastolatką, to mój blog jest beznadziejny z zasady.

Ale czy taka jest prawda? W żadnym wypadku!



Każdy ma przynajmniej jednego blogera, którego ceni i czyta jego wpisy. Większość tych "znanych" blogów jest prowadzonych przez osoby z pasją, które robią to z miłości do literatury i kultury. Jednak jak zawsze został wywołany temat egzemplarzy recenzenckich. Pozwólcie, że tutaj zacytuję:

 "Bloger książkowy może liczyć na książkę od wydawnictwa. Zwykle są to jednak egzemplarze recenzenckie, czyli bez okładek, jeszcze w roboczej wersji, czasem jedynie w formacie PDF. - Wiele działów promocji nie zada sobie nawet trudu, żeby przesłać potem właściwą wersję książki, taką, którą można by postawić na półce - żalili się blogerzy na spotkaniu "Bloger to ma życie..." podczas Festiwalu Literatury Kobiecej "Pióro i Pazur" w Siedlcach."

Osobiście współpracuję z dużą ilością wydawców i bardzo sobie te współprace cenię. Miałam nie krytykować, ale to co zostało tutaj napisane... jest po prostu śmieszne.
Prawda jest taka, że większość blogerów dostaje książki już w wydaniu finalnym, taka, jaką można sobie kupić w księgarni. Przedpremierówki też się oczywiście zdarzają , zresztą aktualnie jedną czytam, więc nie mogę zaprzeczyć ich istnieniu. Prawda jest jednak taka, że zwykle, jeżeli książka Ci się spodoba, to wydawnictwo przesyła Ci drugi egzemplarz - finalny - który będzie się mogło postawić na półce. Oczywiście czasami ktoś o tym zapomni, ale sama nigdy nie spotkałam się z tym, żeby jakieś jakieś wydawnictwo zlekceważyło prośbę o wersję końcową książki. Oczywiście to wszystko w ramach umiaru, sama nigdy nie poprosiłabym o wersję końcową książki, gdyby takowy tytuł mi się nie spodobał.



Krytyka pojawia się na blogach coraz rzadziej, ale zawsze znajdą się blogerki, którym możemy zaufać. Często zdarza się tak, że na początku, przy pierwszych egz. recenzenckich podświadomie podwyższamy ocenę, ale zwykle z czasem się to zmienia. Od nas oczekuje się szczerości i właśnie to większość z nas daje. Wydaje mi się, że u mnie przeważają raczej pozytywne recenzje, ale na pewno spotkacie się również z mocno negatywnymi, jak np. "Tatuaż z Lilią" [Klik], "Święty Chaos" [Klik], czy "Unicestwienie" [Klik]. Co już dowodzi, że jednak nie jest tak różowo i nikt z nas nie słodzi. A podkreślam, że dwie z tych trzech negatywnych recenzji powstało dzięki egzemplarzom, które... dostałam.

Po części zgadzam się z tym, że blogi słabsze często wpływają na wizerunek blogerów jako grupy. Moim jednak zdaniem to się tyczy również autorów znanych blogów. Nie chcę nikogo obrażać, ale siłą rzeczy każdemu przynajmniej raz w życiu uderza woda sodowa do głowy. Niektórzy będą uważali się za lepszych i pokazywali się jako inteligenci wyznaczający trendy, sprawiając, że ludzie zaczną uważać nas za nadętych "celebrytów". Inni natomiast będą bić po oczach brakiem profesjonalizmu. Spróbujmy jednak zachować umiar i zachować się przyzwoicie.
Dlatego bądźmy sobą i pokażmy, że nie jesteśmy wcale tacy, jakimi nas przedstawiają media.   

from internet ;)

8 komentarzy:

  1. Widzę, że środowisko blogerów mocno odczuło ten tekst. I dobrze, ale mam jedną uwagę, pozbądźmy się kompleksów, jeśli piszemy swoje recenzje szczerze i sprawia nam to frajdę, to po prostu ignorujmy teksty, które w nas uderzają. Róbmy swoje i tyle.
    A ocenianie to temat na odrębną dyskusję.
    To, że jesteś nastolatką nie ma znaczenia, ważne że piszesz swoje recenzje tak, jak dyktuje serce i nie słodzisz tam, gdzie nie ma takiej konieczności. Dalej tak trzymaj ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety... ale też nic dziwnego, że tak wszyscy odczuliśmy ten tekst. Mnie osobiście zabolało podejście innych blogerów. Dobrze, jest czasem lepiej, czasem gorzej, ale nie spodziewałam się takiego podejścia do sprawy przez starszych "kolegów". Moim zdaniem faktycznie, jest dużo blogów nie zbyt dobrych jakościowo, ale spójrzmy również na to, że nie zależy to od wieku. Często wchodzę również na blogi osób "dorosłych", które również nie grzeszą jakością. Ale wtedy szukam dalej, a nie przyczepiam się, że zaniża to jakość blogosfery. Wiadomo, że jednym ten blog się spodoba, innym nie. Ale podejście, że większość kiepskich blogów jest pisana przez nastolatki, nie jest uzasadnione.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszyscy czytają wyborczą? A ja czytam tylko Angorę i to też nie zawsze xD
    W każdym razie dobrze że akurat nie miałam styczności z tą gazetą.....co prawda sama przecież nie daję recenzji książek, ale siedzę i ślędzę strony takich blogerów już od dłuższego czasu, więc koniec końców widzę jak jest
    jeśli kogokolwiek to pocieszy, to wszyscy obracający się w tej książkowej blogosferze nawet jeśli byliby frajerami, to zdecydowanie naj sypatyczniejszymi frajerami! :D
    no i co....chyba nie ma co psuć sobie humoru jakimś niezbyt przemyślanym artykułem w gazecie, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ja po prostu chciałam napisać jaka jest prawda, żeby Ci którzy są albo ciekawi, albo wierzą w ten artykuł, po prostu poznali wersję blogerów ;)
      Jak pisałam w komentarzu wyżej, sama chyba bardziej zawiodłam się na podejściu niektórych ludzi, których komentarze też wcale nie wpłynęły pozytywnie. Wydaje mi się, ze skomentowałam tylko tą wiadomość na temat egz. recenzenckich, ale może gdzieś między wierszami, też mi coś wskoczyło ;)
      Już nawet się nie denerwuję, jestem tamtym artykułem rozczarowana. Dlatego myślę, ze jeżeli o niego chodzi, wystarczająco dużo blogerów go skomentowało. Dlatego po prostu chciałam pokazać jak jest, a nie - komentować :)

      Usuń
  4. "A skoro jestem nastolatką, to mój blog jest beznadziejny z zasady" - To błędne mniemanie wykracza poza blogosferę książkową, chyba nawet w ogóle poza blogosferę. I dlatego od początku (a zaczynałam, mając dwanaście lat) - nieważne, czy udzielałam się na forum, czy pisałam bloga - nigdy nie podawałam swojego wieku. Jak się okazuje, że jesteś "tylko nastolatką", w oczach niektórych rozmówców twoja wiarogodność gwałtownie spada, niestety. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, to okropne :(
      Raczej z rozmówcami nie mam takiego problemu. Nikt nigdy nie dał mi do zrozumienia, że skoro jestem nastolatką, to na pewno jestem gorsza. (No może poza jakimiś wyjątkami, ale to chodzi raczej o wiedzę czysto teoretyczną np. z zakresu matematyki, czy chemii).
      Przykre jest to, że niektórzy nawet nas nie znają, a oceniają pod kontem wieku. Skąd wiedzą, że gdyby z nami choć chwile pogadali, ich stanowisko by się nie zmieniło? To nie ma sensu... Po prostu zakładają coś, jakby to było z góry przesądzone :(

      Usuń
  5. Jestem nawet bardzo dorosla, ale nigdy nie oceniam wartosci blogu po wieku blogera. Nie oceniam tez po ilosci "lajkow", bo to akurat kwestia popularnosci, a nie jakosci. Jezeli czytanie to pasja, a pisanie o przeczytanych lekturach przyjemnosc, to robmy to.

    OdpowiedzUsuń

Witam,
Dziękuję za wszystkie komentarze, dodawanie się do obserwatorów i lajki na facebooku. Cieszę się, że dotarliście aż tutaj i mam nadzieję, że zarówno moje posty, jak i blog, się Wam spodobały.
Mam nadzieję, że będziecie wpadać tutaj częściej <3

Patiopea