Już za dwa dni trzecie urodzinki bloga! <3 Odliczam już poszczególne godziny i doczekać się nie mogę, a z drugiej strony nie mogę uwierzyć, że niedługo zacznie się mój czwarty rok z Wami! :3 Konkurs planowałam zacząć 1 lutego, ale zmieniłam zdanie i dlatego do udziału zapraszam Was już dzisiaj. Przy okazji mogę Wam zdradzić, że ten miesiąc będzie trochę inny i bardziej różnorodny o czym bliżej dowiecie się właśnie w rocznicę bloga! :)
Pamiętam, jak miło została przyjęta recenzja książki "Zac&Mia". Również w komentarzach pod stosikiem wyrażaliście chęć zapoznania się z tą opowieścią. Dzisiaj będziecie mieli okazję powalcyzć o jeden z egzemplarzy tej historii. Gotowi? No to start!
1. Organizatorką konkursu, jestem ja, Patrycja Kiełczykowska, "Patiopea", autorka bloga "Książki Widziane Oczami Patiopei".Pamiętam, jak miło została przyjęta recenzja książki "Zac&Mia". Również w komentarzach pod stosikiem wyrażaliście chęć zapoznania się z tą opowieścią. Dzisiaj będziecie mieli okazję powalcyzć o jeden z egzemplarzy tej historii. Gotowi? No to start!
Banner
Pytanie konkursowe:
Gdyś miał/miała do wyboru życie krótkie i w sławie, oraz długie, ale będąc nieznanym, co byś wybrał/a? Dlaczego?
Zasady:
2. Konkurs trwa od dzisiaj (tj. 30 stycznia 2015 roku) do 15 lutego 2015 roku do godziny 23:59.
3. Fundatorem nagrody (dwóch egzemplarzy książki "Zac&Mia") jest Wydawnictwo Feeria.
4. Zwycięzce wyłoni organizatorka konkursu.
5. Aby wziąć udział w konkursie należy podać e-mail i odpowiedź na pytanie konkursowe.
6. Organizatorka zastrzega sobie prawo do zmiany regulaminu.
7. Zwycięzca zostanie wyłoniony w terminie nie dłuższym niż do 21 dni po zakończeniu konkursu.
8. Odpowiedzi podajcie w komentarzach, lub wysyłajcie na maila Patiopea@interia.pl w temacie wiadomości wpisując: Konkurs z Zac&Mia
Zachęcam do dodania się do obserwatorów bloga, wtedy na pewno nie przegapicie wyników i kolejnych konkursów :) Zapraszam również na fanpage bloga oraz fundatora nagród wydawnictwa Feeria.
EDIT:
Zgłosiło się wiele osób, a prace są naprawdę niezwykłe. Ostatecznie powstała kilkuosobowa komisja, która ma wybrać zwycięzców. Czekam na ich werdykt. Bardzo proszę o cierpliwość i przepraszam za utrudnienia. Wyniki podam najpóźniej w weekend. (28 lutego).
Fajny konkurs :) Nad odpowiedzią jeszcze się zastanowię ♥
OdpowiedzUsuńGdybym miała możliwość wyboru, zdecydowałabym się na pierwszą opcję.
OdpowiedzUsuńŻyć krótko, ale w sławie... dlaczego to wybrałam? Podobnie jak Augustus Waters boję się zapomnienia, odejścia w niepamięć. A umrzeć młodo, pięknie i ze sławą to, jak powiedziała Alison DiLaurentis, właśnie znaczy nieśmiertelność.
Wolałabym przez swoje krótkie życie, zapisać się w pamięć ludzi, niż odejść jako nikt szczególny.
email: anita.turska@interia.pl
Ja wybrałam bym chyba długie życie, ale jako ktoś nieznany. Gdyż wolę mieć kilku bliskich przyjaciół, niż masę osób, które udają że mnie lubią, a czekają tylko na to kiedy podwinie mi się noga. Zresztą gdy się jest nieznanym, mamy równie dużo możliwości jak ktoś sławny, a posiadamy ten plus że nikt nie obserwuje nas cały czas, nie przejmujemy się jak wyglądamy gdy np. idziemy wyprowadzić psa. Taak, wolę długie, ale jako ktoś nieznany, gdyż wolę pozostać w sercu najbliższych, niż być gwiazdą i być opłakiwaną przez osoby, których nigdy tak naprawdę nie poznałam, a uważają że było inaczej.
OdpowiedzUsuńakacja1999@gmail.com
Udziału nie wezmę, bo książkę już posiadam, ale życzę wszystkiego najlepszego na urodzinki bloga! :)
OdpowiedzUsuńDługie i bycie nieznanym.
OdpowiedzUsuńPytasz dlaczego? Odpowiedź jest prosta - Życie w sławie moze sprawić, że odbije "sodówka"... i stracić przyjaciół.... A tego się najbardziej obawiam. A bycie nieznanym, mimo iz ma swoje minusy, to takie spokojne, zwykłe życie
natka294@wp.pl
Wybrałabym życie długie, jako nieznana osoba... Miałam kiedyś marzenia, żeby zostać piosenkarką, ale jak widzę, co się dzieje z dzisiejszym światem i jego "gwiazdkami", to strach pomyśleć co by się stało ze mną, gdybym była sławna... Bez prawdziwych przyjaciół, otoczona zbędnym luksusem, martwa praktycznie za życia, bo co to za życie krótkie, intensywne pod przykrywką robienia "czegoś doniosłego". Wolę żyć 100 lat, ale w otoczeniu ludzi, którzy NAPRAWDĘ mnie kochają, którym naprawdę na mnie zależy i dla których nie muszę przywdziewać maski. Dla takich ludzi warto żyć; być nieznanym w świecie, ale znanym tylko dla najbliższych. To wystarczy.
OdpowiedzUsuńasia.rysiewicz@gmail.com
Dołączyłam do obserwatorów jako Gemma z wirtualnaksiazka.blogspot.com :)
nataliasobota.sdz@gmail.com
OdpowiedzUsuńGdybym miała taki wybór wybralabym życie długie, ale będąc nieznaną. Sława wprowadza w nasze życie trochę pikanterii, ale z czasem przemija. Jest to oczywiście wspaniałe doświadczenie i gdyby nie ludzie, ktorzy się na nią zdecydowali, nie poznalibysmy tylu wspaniałych aktoròw, czy autorów książek. Dla mnie jednak ważniejsze jest , by żyć długo, gdyż życie nawet bez sławy jest emocionujace. Przecież spotykamy tylu wspaniałych ludzi, poznajemy pierwsza miłość i ta ostatnia.Zakładamy rodziny i patrzymy jak nasze dzieci i wnuki dorastają. Czy napewno za cenę sławy warto jest to wszystko przeoczyć? Moim zdaniem nie. Cenię sobie wytrwałość i zaangażowanie sław, jednak ją wolę usiąść z kubkiem herbaty i obserwować ich dzieła z boku. Życie jest piękne i warto obserwować to piekno przez długie lata.
Zacznijmy od tego, że każdy inaczej pojmuje sławę. Ale uznajmy, że mamy przez to na myśli bycie znanym na całym świecie człowiekiem, który coś odkrył, napisał wiele hitów, czy genialnych książek.
OdpowiedzUsuńMyślę, że wybrałabym pierwszą opcję – krótkie, ale sławne życie. Nie lubię siedzieć bezczynnie, wolę zasłużyć się czymś. Przyjaciele? Bycie rozpoznawalną osobą nie wyklucza posiadania przyjaciół.
Chciałabym zrobić te wszystkie szalone rzeczy, które robią sławni ludzie. Podróżować po świecie, żyć w blasku fleszy. Byłaby to niesamowita przygoda, a na koniec niczego bym nie żałowała.
Uważam, że świetną rzeczą byłoby być zapamiętanym przez wiele osób po swojej śmierci. Nieśmiertelność to nie jakieś czary czy eliksiry. Nieśmiertelność to wszystko, co po sobie zostawiamy i pamięć o nas.
farfaix@gmaill.com
Wpatrując się w pytanie konkursowe moje myśli są podzielone. Serce drga niespokojnie w piersi podczas gdy jego właścicielka wyobraża sobie przez kilka sekund życie w sławie, w blasku fleszy, z dłonią wskazującą na przełomowe odkrycie zmieniające świat już do końca jej dni. Podekscytowanie? Radość? Być może, to właśnie bym czuła, lecz co mi po pamięci wielu jak moja twarz nie będzie się przewijała we wspomnieniach nielicznych, tych u których powinna? Czy da się być nic nieznaczącym w chwili gdy niemal cały świat zna Twoje nazwisko?
OdpowiedzUsuńDa się, przynajmniej w moim mniemaniu.
Nie chcę żyć tylko tyle by zapisać się w kartach historii jako wynalazca, aktorka, piosenkarka, która żyła zbyt krótko by odkryć jak tak naprawdę smakuje życie. Chcę je odkrywać, smakować, poznawać najdłużej jak się da. Nie ważne, że będę kolejną osobą przewijającą się przez ten świat, po prostu kolejną kroplą w oceanie ludzkich istnień, ale będę gdzieś tam, czasem, kiedyś, może często w myślach moich bliskich, na których miłość sobie zapracuje. Wolę by moje imię było szeptane niczym słodka tajemnica, przywodząca na myśl setki wspomnień, nie niczym recytowane nazwisko na lekcji historii lub wiedzy o kulturze, przez uczniów pragnących jedynie wyrwania się z nudnych lekcji. Chcę coś znaczyć. Owszem… lecz dla wybranych. To wielka różnica. Kilka osób, reszta i ja. Taki podział pragnę mieć w swoim życiu. Kilka osób wartych podarowania każdej chwili swojego długiego życia, ja będąca szczęśliwą, zakochaną, smutną na własnych zasadach oraz reszta świata, której zdobycie szacunku wydaje się jedynie odległym marzeniem, przelotną myślą, która nie jest mi tak naprawdę potrzebna. Dopóki będę kochana przez właściwe osoby mogę żyć jako anonimowa osoba nawet dla sąsiada z naprzeciwka. Życie jest zbyt krótkie. Sława jest zbyt błahą sprawę, by marnować choć jego najmniejszą część. Wybieram, więc długie życie jako anonimowa osoba. Przecież i tak mogę zostać nieśmiertelna. Metaforycznie, lecz zawsze. W myślach mych bliskich, lecz warto.
shatterme@onet.pl
Zdecydowanie wolałabym żyć długo. Nie jest mi potrzebne to, aby każdy mnie znał. Wystarczyłoby mi tylko to, żeby moi najbliżsi byli ze mną.
OdpowiedzUsuńe-mail: nataa1904@gmail.com
Oczywiście wybieram drugą wersję.. Zapytacie dlaczego.
OdpowiedzUsuńOtóż faktycznie pieniądze i sława dają duże możliwości ale patrząc na niektóre gwiazdy,którym tzw " sodówa " uderza do głowy zastanawiam się nad tym czy nie lepiej być nierozpoznawalnym i żyć dłużej..Oczywiście jak większość osób w dzieciństwie chciałam być sławna.. Chciałam żeby ludzie na ulicy rozpoznawali mnie i podchodzili po autografy..Ale po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam że nie chciałabym uciekać przed fotografami itp, oczywiście nie każda sławna osoba uważa,że jest niezniszczalna i może wszystko..Ale słuchając i oglądając wywiady z nimi duża część mówi,że czasem chciałaby być "normalna".. oczywiście kochają swoich fanów,którzy wiedzą o nich wszystko to kolejny powód dla którego wolę nie być sławna. chcę mieć po prostu życie prywatne ;) Długo chciałabym żyć również dlatego,że nasz świat się rozwija i dlatego chciałabym żyć długo,długo aby obserwować te zmiany..
Nadal uważam,że wolę nie byś sławna i żyć długo i szczęśliwie niż byś sławną oraz żyć krótko i codziennie martwić się o to czy jakaś gazeta nie napisała o mnie złego słowa..
roksana14014@interia.pl
Pozdrawiam :)
Wolę żyć długo, chociaż w niesławie. Przede wszystkim dlatego, że żyjąc dłużej można więcej zobaczyć, zrobić, przeżyć i nie jest do tego potrzebna sława i pieniądze. Wolę, żyć długo wśród kilku najbliższych mi osób, niż wśród blasku reflektorów i osób, które gdy mi coś nie wyjdzie i tak się ode mnie odwrócą. Żyć krótko i wiecznie gonić za sławą, nie mając czasu na nic innego nie chciałabym, dlatego wolę żyć długo, więcej przeżyć, a wśród rodziny i tak będę znana :)
OdpowiedzUsuńE-mail: michalina.kulinska@o2.pl
Mam już książkę i jestem zachwycona naprawdę warto :D
OdpowiedzUsuńE-mail: asia782902@interia.pl
OdpowiedzUsuńZ pewnością wybrałabym życie długie i niesławne, dlaczego?
Nad odpowiedzią zastanawiałam się długo, w końcu doszłam do wniosku, że bycie sławnym jest męczące, psuje ludzi i niszczy im życie. Gdybym była właśnie taką sławną osobą na pewno męczyłoby mnie ciągłe uśmiechanie się do mediów itp. Moje życie byłoby krótkie, bez sensu. Nie mam chorej ambicji pozostawienia po sobie śladu, aczkolwiek na pewno byłoby to czymś niezwykłym. W ciągu długiego życia każdy na pewno zostawi po sobie ślad, ale nie w mediach, gazetach czy internecie, tylko w sercach swoich bliskich, rodziny. A to chyba najważniejsze, prawda?
klaudiamosciszko@op.pl
OdpowiedzUsuńGdybym miała wybór, z pewnością wybrałabym długie życie, ale będąc nieznana. Nie dlatego, że jestem skromnym człowiekiem i że może wypadałoby tak powiedzieć, ale ze względów osobistych. Nienawidzę skupiać na sobie uwagi, zawsze wolę ukryć się w cieniu i szukać samotności. Gdybym wiedziała, że czeka mnie długie życie, spędziłabym je na podróżowaniu po świecie, poszukiwaniu miejsc, o których ludzie nie mają pojęcia i wzięłabym ze sobą tylko jedną najbliższą osobę, aby spędzić z nią dany mi czas. Gdybym miała krótkie życie, mogłabym nie zdążyć ze spełnieniem wszystkich marzeń i celów, na poprawienie relacji z ważnymi dla mnie osobami, a nawet z powiedzeniem im, że ich kocham. W życiu najważniejsi są dla mnie ludzie, których kocham i myśląc o długim życiu, zazwyczaj myślę po prostu o nich, bo nie chciałabym ich zostawiać samych. Nieważny jest dla mnie podziw całego świata, tylko tych kilku wybranych osób :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKażdy w swoim życiu potrzebuje chwili sławy, swoich 5 minut. Niektórzy ludzie nie chcą tylko 5 minut, chcą być popularni i rozpoznawalni. Natomiast inni- tacy jak ja, nie chcą żyć w świetle reflektorów. Wybieram opcję długiego, spokojnego życia. Mam wiele marzeń, planów i nadziei związanych z moją przyszłością. Nie da się ich spełnić żyjąc krótkim życiem. Nie lubię, a wręcz nienawidzę bycia w centrum uwagi- nie jest to coś, co dodaje mi energii i pewności siebie, ale mi ją odejmuję, Owszem, chcę zostać zapamiętana chyba jak każdy człowiek na świecie. Jednak wystarczy mi jeżeli ta pamięć zachowa się w kręgu najbliższych mi osób- rodziny i przyjaciół. Po co mi sława i wspaniałe życie, skoro nie będę mogła się tym długo cieszyć? Wolę długie życie, harmonijnie i spokojne, ponieważ to jest to, czego od zawsze szukam. Mój eden na ziemi to miejsce ciche, ustatkowane, bez nagłych zawirowań. Nie lubię spontaniczności, lubię mieć wszystko zaplanowane i dopięte na ostatni guzik. Może nie będę miała krótkiego, szalonego życia i nie będę opiewana z każdej strony, ale nie potrzebuję tego. To, czego potrzebuję leży tuż obok i wystarczy po to sięgnąć. Spokój, cisza i długie życie- te trzy rzeczy pomogą mi w osiągnięciu szczęścia.
OdpowiedzUsuńkinga.irzykowska@onet.com.pl
Zacznijmy od tego, że moja odpoweidź byłaby taka sama, nawet gdyby pytanie było sformułowane w taki sposób:
OdpowiedzUsuń"Czy wolałabyś życie długie w sławie, czy życie krótkie poza blaskiem fleszy?"
Zdecydowanie wolę żyć poza sławą. Panicznie boję się aparatów i ludzi, którzy chcieliby zadać mi parę pytań. Zawsze się zacinam i cofam w cień.
Jak to piszę brzmi to bardzo smutno i dołująco. Tyle, że wcale takie nie jest. Nienawidzę ciekawskich spojrzeń i potrafię się przed nimi skutecznie bronić. Lubię żyć w swoim świecie, zatapiać się w książkach i poznawać historie ukryte pod okładkami. Nie lubię, kiedy inni poznają moją historię.
Martyna.kapitanska@gmail.com
mroczna70@gmail.com
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki, ale stwierdziłam, co mi szkodzi, więc już odpowiadam na Twoje pytanie.
Gdybym miała wybrać, wybrałabym życie krótkie i w sławie ponieważ przeraźliwe boję się samotności, tego, iż pewnego dnia obudzę się i stwierdzę, że nie mam nawet do kogo powiedzieć słowa. Więc po co żyć długo, jeśli nie będzie się miało z kim dzielić tego czasu? Zdecydowanie wolę żyć krócej, przeżyć życie tak jak najbardziej tego bym chciała, z osobami na których mi najbardziej zależy niż żyć długo w samotności bez jakichkolwiek chęci do poznawania siebie i bez optymistycznego wyczekiwania tego, co będzie za rogiem.
minnianga@gmail.com
OdpowiedzUsuńSława nie zapewni mi szczęścia, kojarzy mi się z fałszywością. Czy poznałabym wtedy prawdziwych przyjaciół, mogłabym robić szalone rzeczy nie bojąc się, że ktoś mi zrobi zdjęcie i sprzeda gazecie, czy mogłabym osłonić moją rodzinę od plotek wyssanych z palca? Na każde te pytanie odpowiedziałabym „nie sądzę”. Nie ominęłyby mnie wytykania palcami za życia i skandale, a po śmierci fałszywe „Ona była taka dobra”. I mimo że nie żyłabym długo i nagle, po śmierci wszystkie te rzeczy straciły dla każdego sens, wybrałabym długie życie będąc nieznaną. W zwykłym świecie istnieje mniejsze prawdopodobieństwo, że woda sodowa uderzy mi do głowy i na zawsze pozostanę sobą. Bez stresu mogę wyjść do sklepu bez makijażu, iść z głową w chmurach, śpiewać i skakać na środku ulicy. Długie życie to czas na zrobienie wielu rzeczy dla siebie i dla innych, możemy pomagać każdemu, kto tego potrzebuje być uprzejmym i w ten sposób zyskiwać swoich własnych „fanów”. W moim długim życiu miałabym czas na odnalezienie prawdziwych przyjaciół oraz mojej drugiej połowy. Mogłabym śmiało założyć rodzinę, podróżować i być szczęśliwą, a na starość umrzeć w spełnieniu. Sława nie oznacza szczęścia, a czy jest coś ważniejszego od bycia szczęśliwym? Za bardzo kocham żyć, by zamienić to wszystko na chwilę sławy.
Zgłaszam się.
OdpowiedzUsuńGdybym stanęła przed wyborem, to bez wahania zdecydowałabym się na życie długie i anonimowe. Jak to kiedyś ktoś bardzo mądry powiedział - człowiekiem jestem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce. Chciałabym, by tak też było ze mną. Bym mogła przejść przez życie i móc doświadczyć wszystkiego, czego tylko będę w stanie. Marzę o tym, by pojechać kiedyś do Francji i wypić filiżankę czarnego pokoju w jednym z tych klimatycznych ogródków kawowych, by pojechać do Wietnamu i zobaczyć kulturę dalekiego wschodu z bliska, by założyć swoją własną księgarnię, by mieć ślub jak z bajki, by mieć też oprócz księgarni własną restaurację - mam masę marzeń, a by je zrealizować potrzebny jest czas. Owszem, mając pieniądze i sławę mogłabym to zrealizować szybciej, jednak czy mogłabym się z tego prawdziwie cieszyć wiedząc, że lada moment odejdę, a nawet nie zdążyłam się tym w pełni radować? Czy byłabym szczęśliwa wiedząc, że media czyhają na każdym kroku i jestem ciągle obserwowana? Nie mam ani odrobiny przestrzeni ani wolnego miejsca? Podejrzewam, że straszne byłoby nie móc spokojnie wyjść z psem czy z dzieckiem na huśtawki, bo na każdym kroku czyha ktoś, kto chce mnie przyłapać w niekomfortowej sytuacji. Myślę, że o wiele większy urok ma spokojne życie, ale przeżyte w gronie najbliższych i z możliwością spokojnego realizowania wszystkich naszych marzeń.
elaluczkow@gmail.com
Życie człowieka jest jak płomień świecy na wietrze ,czasem jego los dopełnia wiatr spokojny i stały, a czasem nieposkromiony.W chwili narodzin dostaliśmy skarb drogocenny to czas naszego życia tu na Ziemi.Bo przecież to że żyjemy oznacza że chłoniemy wszystkimi zmysłami to wszystko co jest dookoła nas.Los rozdaje różne karty czasem mocno doświadcza, ale są momenty w życiu kiedy jesteśmy naprawdę szczęśliwi.Sława , wpływy , bogactwa to powoduje że jeszcze bardziej pragniemy żyć i korzystać z darów losu , ale z jasną nicią życia przeplata się ciemna, ona powoduje: brak zdrowia, uzależnienia, osamotnienie , brak rodziny i przyjaciół.Jasnym punktem naszego życia jest rodzina , osoby którym ufamy i które kochamy.Świat przeminie, wszyscy przeminiemy nawet jeśli inni będą nas pamiętać ,dlatego jeśli rano się obudzisz i zobaczysz koło siebie tych których kochasz to jest najważniejsze.Pozostaje jeszcze prosić Boga o to by tego czasu który dał było bardzo dużo ,by zdążyć kochać najbliższych.To jest najważniejsze przynajmniej dla mnie.
OdpowiedzUsuńPŁOMYCZEK jpsadkowski&wp.pl
UsuńWybrałabym dłuższe... Ale czy byłabym nieznana? Co z rodziną, przyjaciółmi, ludźmi, którzy są ważniejsi niż pieniądze i sława? Wierzę w dobre i złe chwile. W zwykłym życiu jest ich tysiące. Jednego dnia się cieszymy, drugiego smucimy. Gdyby życie było krótkie i nagłe, tak jak w przypadku krótkotrwałej sławy, nie zdążylibyśmy się nacieszyć ani tą dobrą chwilą, ani wyciągnąć wniosków z tej złej. Im dłużej żyjemy, tym bardziej możemy się starać, aby być lepsi. W krótkim życiu by mi tego zabrakło. Błędów, zmian, małych szczęść i tych trochę większych. Chcę się spełniać w życiu powoli i na starość wiedzieć, że użyłam swojego życia na każdy możliwy sposób. Sława to tylko chwilowe radość. Ja chcę dążyć do szczęścia, aby móc się nim cieszyć do końca życia.
OdpowiedzUsuńdlaksiazek@gmail.com
Zdecydowanie wybrałabym drugą opcje. Dlaczego? Ponieważ nigdy nie lubiłam być w centrum uwagi! Od zawsze byłam dziewczyną ze wsi, skromną, której były wpajane takie wartości jak rodzina i przyjaciele. Bycie w cieniu, ale z masą doświadczeń i długotrwałym życiem byłoby dla mnie niewyobrażalnym szcześciem. Chciałabym znaleźć meża, mieć dobrą prace i kiedyś urodzić dzieci mezczyźnie, którego bede kochała. O nic innego nie prosze. Poza tym co by mi dała sława, skoro zyłabym bardzo krótko? Dostałabym wprawdzie pieniądze, ale nawet nie zdążyłabym ich wydać, także to bez sensu. Wszechświat jest ogromny... I tak predzej i później sie o nas zapomni. Kiedyś nawet ludzie mogą zapomnieć o da Vinci, albo Picassie, czy Kolumbie! Predzej czy później świat zwariuje, pogrąży sie w wojnie! Sztuka czy literatura mogą być zapomniane, a ludzie mogą umrzeć. Także czym jest sława w porównaniu do problemów ludzkości, dla wszechświata. O niczym innym nie marze jak o długim spokojnym życiu bez zmartwień :)
OdpowiedzUsuńhttp://papierowa-kraina.blogspot.com/
karka0912@o2.pl
UsuńW chwili naszych narodzin dokonano za nas nieznanego wyboru. Nasze życie stało się wielką zagadką.
OdpowiedzUsuńNie wiemy czy będzie długie czy krótkie, dobre czy złe. Możemy bez końca zadawać sobie takiego typu pytania, ale mówi się, że życie jest za krótkie...A gdybym JA miała jednak taki wybór, pomiędzy życiem krótkim i w sławie aaa życiem długim, ale będąc nieznanym?
Teoretycznie, wybór zawsze stanowi de facto rezygnację z czegoś innego. Niezważająca jednak na ten fakt, ja świadomie wybrałabym życie krótkie... i w sławie.
Dokonałam takiego wyboru, bo chciałabym, aby moje życie wyglądało inaczej. Chciałabym odbić się od tej szarej rzeczywistości i coś zmienić nie tylko w swoim życiu, ale też w życiu innych.
Sława jak wiadomo, ma wiele zalet i wad. Teraz patrzę tylko na zalety, bo życie które wybrałabym, jest krótkie aa dzięki temu mogłabym nawet nie dostrzec wad. Chciałbym wykorzystać sławę głównie dla innych, aby ich życie mogło być lepsze. Na celu miałabym ulepszyć choć odrobinę świat, aa raczej ludzi. Chciałbym przekonać wspólnotę i poruszyć ich serca, aby inaczej patrzyli na osamotnionych, głodnych, bezdomnych, ciężko chorych. Przemawiałabym do nich aby przestali być egoistami, aby nie myśleli tylko o sobie. W normalnym życiu, oczywiście mogę pomagać charytatywnie, robić wiele dobrego wokół siebie, ale tak naprawdę dostrzegają to nieliczni. Aaa reszta świata ??? Nawet nie mają o tym pojęcia. Teraz gdzie nie gdzie, panuje chaos aaa ja chciałabym być taką osobą, która choć trochę go złagodzi i pokarze jak powinien wyglądać człowiek z sercem.
Po drugie, chciałabym zmienić życie dzieci aa szczególnie tych, które żyją w Afryce :(
Te dzieciaki nie są niczemu winne aaa jednak są tak bardzo ukarane przez los. Gdybym była sławna aa dzięki temu też cholernie bogata, chciałabym stawiać szpitale, szkoły, normalne domy i studnie z czystą wodą, aby choć odrobinę polepszyć standard życia dla tych maluszków. To by sprawiło mi największą przyjemność na świecie i poczułabym się jak spełniony człowiek. Może po tej postawie znaleźli by się inni sławni/ bogaci, którzy chcieliby ofiarować choć cząstkę tego co mają dla innych.
Oczywiście, gdyby starczyło mi czasu poświęciłabym się realizowaniu moich marzeń. Zdecydowanie nauczyłabym się wielu języków, zwiedziłabym cały świat, poznała wszystkie kultury oraz innych sławnych i może ciekawych ludzi.
Może i by starczyło czasu na odnalezienie tej prawdziwej, drugiej połówki. Kto wie, może tak krótkie życie zaoszczędziło by mi cierpienia czy zawodu...
Umierając nie nie chciałbym powiedzieć "Miałam zły dzień. Tydzień. Miesiąc. Rok. ŻYCIE. Cholera jasna". Z wiedzą, że życie będzie krótkie wykorzystałbym je najlepiej jak potrafię. Nie żałowałbym go, bo umierając miałabym myśl, że zrobiłam wszystko, żeby ulepszyć świat i dać drugiemu człowiekowi szczęście. Chociaż umarłabym prędko, pojęcie że się bardzo starałam przyniosło by satysfakcje.
Teraz w rzeczywistości choć się staram pomóc innym, sama jestem traktowana jak powietrze. Nie wiele potrafię zmienić dla siebie aaa nawet dla innych. Dużo bym oddała aby mieć jakikolwiek wybór życia. Ale klamka już zapadła. Podczas mojego krótkiego życia, może znalazłaby się taka osoba, która miałaby ochotę naśladować moją postawę i coś zmienić tak jak ja :)
dominika76@onet.pl
Moja odpowiedz jest banalna i dość prymitywna, no bo kto nie chciałby mieć tych swoich 5 minut sławy? Nie pisze tu o karierze obiektu westchnień wśród nastolatków, ulicznego mima czy wzbijającej się gwiazdy rocka bez talentu. No bo, nie oszukujmy się, nie każdy jest dobry w tym za co go cenią. Ale nie. Nie. To nie jest t a k a sława. Nie jest to sława upragniona. Gdyż my, ludzie łaknący coraz więcej i więcej, łapiemy się pierwszej, czasami byle jakiej, deski ratunku jaką otrzymujemy. Ale dlaczego ja odpowiedziałam w ten sposób i jaki mam "haczyk" na sławę?
OdpowiedzUsuńPojecie tego słowa jest obszernie znane i czasami nieprawdziwie wykorzystywane. Ale ja osobiście uważam, ze sławę można podzielić na dwie grupy. Pierwsza z nich to popularność wśród danej grupy wiekowej oraz na dany okres czasu, czyli tak naprawdę można się cieszyć uwielbieniem kilka marnych lat. Natomiast druga grupa (która jest pierwszorzędna ale za to rzadka), jest to sława, która nie ma swojego terminu ważności, lub konkretnego grona odbiorców. Tego typu osoby są znane, cenione i wspominane nawet po śmierci. Są to rozmaici filozofowie, muzycy, sportowcy... Einstein, Jackson, Jordan są zaledwie garstką takich osobowości ale zapewne każdy skojarzy i rozpozna. Dodatkowo każdy z nich wniósł coś niepowtarzalnego i niesamowitego w chwile teraźniejsze. W to czym sycimy się teraz i na to czego pragniemy i pragnąć będziemy od przyszłości.
Niestety coraz rzadziej pojawiają się tacy ludzie (nie mogę zrozumieć dlaczego), więc ja wybieram życie w sławie, nieważne krótkie czy długie. Sława jest sławą, a ja tejże sławy pragnę, lecz dodatkowo uważam, że każdy może wznieść się wyżej od terminu ważności, stanąć u boku Michaela Jordana i wnieść coś w tą jakże szarą rzeczywistość. Więc do boju!
e-mail: sofija2001@wp.pl
Gdybym stanęła przed takim wyborem musiałabym się długo zastanowić, bo ta decyzja zaważyłby na całym życiu. Obie propozycje, choć w połowie, są atrakcyjne.
OdpowiedzUsuńPo przeanalizowaniu obu, podsumowaniu plusów i minusów, stwierdzam, że jest mi to obojętne. Jeżeli będę miała przy sobie moją przyjaciółkę i osoby, które kocham to mogę żyć długo i być nieznaną, bo znajomość z nimi mi wystarczy. Jak również mogę żyć krótko i w sławie, bo wtedy wiem, że moi przyjaciele i znajomi postarają się o to, żeby sława mnie nie zmieniła. Dzięki nim, jakiekolwiek moje życie by nie było, krótkie czy długie, w sławie czy niesławie, zawsze będzie dobrze przeżyte i z niesamowitą kolekcją wspomnień.
e-mail: kinga244@vp.pl
Sława, sława, sława. Cel, który łączy miliony ludzi niezależnie od wieku, statusu społecznego, płci, inteligencji. Kusi swoimi blaskami, początkowo ukrywając swoje cienie i mroczne strony. Nic dziwnego, że tak wiele osób straciło głowę, dążąc do niej. Jedni przez trudne i wyboiste ścieżki, inni prostymi, przetartymi szlakami. Jednak największym problemem jest utrzymanie się na szczycie. Dlatego tak wiele gwiazd szybko kończy swoją karierę, niektórzy nawet życie. Ale czy to naprawdę tak tragiczny sposób na odejście z tego świata?
OdpowiedzUsuńJimi Hendrix, Kurt Cobain, James Dean, Sylvia Plath - ta lista nie ma końca. Wszyscy oni żyli dużo krócej niż przeciętne osoby, może właśnie dlatego, że nie byli ani trochę przeciętni? Niezależnie od tego czy śmierć była świadomym wyborem (Plath) czy nie (Dean), przyszła po nich wcześnie. Dzięki temu na zawsze zachowali najlepsze lata swojego życia, a pamięć o nich nie zaginęła. Można więc powiedzieć, że to właśnie krótkie życie dało im nieśmiertelność, wykraczającą daleko poza szacowane 70 lat, które dostajemy od statystyków. Groby tych osób cały czas zasypywane są kwiatami, a ich dzieła zyskują większą sławę z pokolenia na pokolenie, dorównującą niekiedy okresowi świetności za życia.
Nie chciałabym skończyć jako schorowana siedemdziesięciolatka, walcząca o dzień bez bólu, zapomniana przez wnuki. Świadomość, że moje życie się kończy, a ja nie spędziłam go nawet w połowie tak jak to sobie wyobrażałam byłaby nie do zniesienia.
Za wielkie rzeczy płaci się wielką cenę. Warto? Innego życia nie będzie.
Tylko podążając za marzeniami możemy znaleźć szczęście. Część wybiera inne drogi. Niektórzy rezygnują ze swoich pragnień. Kiedy nie mamy marzeń nie zostało nam już nic. Jeśli nie wiemy czego oczekujemy od życia nie dostaniemy tego. Na własne szczęście trzeba sobie zapracować. Nie obudzimy się nagle z poczuciem spełnienia. Dla tej chwili samozadowolenia musimy być gotowi na wiele poświęceń. Potrzebny jest dobry plan i motywacja do wykonywania go, krok po kroku.
Marzenia sprawiają, że wyróżniamy się w jakiś sposób. Najgorsze co może nas dopaść to przeciętność. Kto się na nią godzi, nigdy już nie wyjdzie z cienia. Im wyżej wejdziemy, tym bardziej bolesny będzie upadek, ale wyobraźcie sobie widoki! Wydaje mi się, że gdzieś to zasłyszałam i utkwiło mi w pamięci, zmuszając do refleksji. Szukaj swoich własnych ścieżek, nie zadowalaj się tym co mówią inni. Potrzeba odwagi, by wydobyć się z bezpiecznej przeciętności, ale jest to tego warte. Kiedy już znajdziesz drogę jaką chcesz podążać, pamiętaj, by nie wpaść w rutynę. Staraj się robić rzeczy, z którymi czujesz się niekomfortowo, ale wiesz, że są dla ciebie dobre. To dobry trening i jednocześnie przesuwanie swoich granic, dalej i dalej, aż pozbędziemy się ograniczeń.
Jaki z tego wniosek? Włożenie głowy do piekarnika nie jest może najgodniejszym sposobem na odejście, ale pomaga zachować sławę, która uświetni życie, krótkie, ale obfite w wartościowe chwile. Spełnianie marzeń daje niesamowitą satysfakcję i jest najbliższą magii rzeczą w życiu. Sława zapewnia życie na wysokich obrotach, bez chwili na nudę czy odpoczynek. Lata na szczycie są warte chwil zupełnej rozpaczy, bo każdą dobrą rzecz trzeba obkupić wyrzeczeniem. Świadomość tego, że zapracowałeś na to co chciałeś zrobić od dawna wypełnia bezgranicznym szczęściem, adrenaliną w żyłach i zastrzykiem endorfin. Dla takich chwil jestem w stanie poświęcić demencję starczą i podróże po szpitalach. Definitywnie.
email: magda.borkowska4@wp.pl
Zdążyłam? Chyba tak ;)
OdpowiedzUsuńTroszkę się wyłamię, wybierając opcję numer... trzy. Wybrałabym swoje życie. Sława mnie nie pociąga, tym bardziej taka z terminem ważności. Natomiast życie długie, ale samotne (bo tak rozumiem bycie nieznanym przez nikogo) też mnie jakoś specjalnie nie kręci... A tak mam to, co kocham, robię to kocham i kocham wszystko, co kocham ;) Czego chcieć więcej?
lustro.rzeczywistosci@gmail.com