Autor: Cora Carmack
Tytuł: Coś do Ukrycia
Seria: Coś do Stracenia
Tom: #2
Oryginalny tytuł: Faking It
Rok Wydania (świat): 2013r.
Rok Wydania (Polska): 2014r.
Wydawnictwo: Jaguar
Moja Ocena: 6,5/7
New Adult to gatunek wyjątkowy. Czytając go poznajemy problemy bohaterów, a jeżeli książka jest dobra, zaczynamy się coraz bardziej utożsamiać z postaciami, odczuwając ich strach i cierpienie, dzieląc nadzieję i emocje. Tak się stało, że w tym roku miałam już spotkanie z wieloma książkami tego gatunku i z każdą wiążę jakieś miłe wspomnienia. "Coś do Stracenia" było dla mnie lekką i niewymagającą lekturą, która pozwoliła mi się pośmiać i odpocząć. Tymczasem "Coś do Ukrycia" jest prawdziwą bombą, która nie pozwoliła mi nawet na chwilę odpoczynku, a wywróciła mój świat do góry nogami.
Max jest buntowniczką. Ukrywa się za maską nieustraszoności. Gra w zespole, pisze piosenki, jej ciało jest wytatuowane i ma beznadziejnego chłopaka, którego nie sposób przedstawić rodzicom. A kiedy wraca do doku farbuje włosy na naturalny kolor i udaje przykładną dziewczynkę. Cade natomiast stara się uleczyć złamane serce, po tym jak Bliss wybrała Garricka. Snuje się bez celu i próbuje znaleźć jakąś pracę. Pewnego dnia rodzice Max przyjeżdżają bez zapowiedzi i dziewczyna proponuje mu układ: Cade będzie udawał jej przykładnego chłopaka przed rodzicami, a ona się z nim umówi. Pod wpływem impulsu chłopak się na to zgadza.
O ile pierwsza część trylogii była delikatna i momentami przewidywalna, a także lekka i relaksująca, o tyle kontynuacja zachowuje w sobie całą kwintesencję gatunku. Historia momentami jest prawdziwa aż do bólu. Autorka wykreowała bohaterów pokrzywdzonych przez los, którzy doświadczyli już krzywdy i cierpienia, ale o ile Cade już się z tym pogodził i próbuje żyć ciesząc się z małych rzeczy, o tyle Max jest nadal uwięziona w swojej rozpaczy i próbuje zamknąć się w sterylnym świecie pozbawionym uczuć.
Uczucia bohaterów rozkwitają powoli, pojawiają się pomiędzy nimi problemy, zgrzyty. Główny wątek, wątek miłosny jest momentami nieprzewidywalny, finału można się oczywiście domyśleć, ale pomiędzy początkiem, a końcem książki dzieje się naprawdę wiele nie tylko pomiędzy naszymi bohaterami, ale również w nich samych. Plusem powieści jest również to, że nie sposób pozostać na nią obojętnym. Niezliczoną ilość razy śmiałam się, wzruszałam i jeszcze raz śmiałam się.
Jedynym takim elementem, który może czasami denerwować jest oczywiście główna bohaterka, która jak to postaci większości książek, nie raz podejmuje głupie, wręcz bezmyślne decyzje. W tym jednak wypadku autorka najpierw pokazuje nam powody, przemyślenia dziewczyny, które doprowadziły do takiej decyzji i to jest fajne, ponieważ po mimo absurdalności wyborów Max, możemy je bez problemu zrozumieć. Nie są tak oderwane od rzeczywistości, jak przemyślenia bohaterek innych powieści.
"Coś do Ukrycia" to książka, która bardzo mi się spodobała. Jest przezabawna, a zarazem z głębszą treścią. Porusza, wzrusza i wciąga, nie odpuszczając aż do samego końca. To kolejna opowieść o stracie i bólu, ale jest wyjątkowa, sprawiła, że musiałam postawić się na miejscu Max i spojrzeć na świat jej oczami, co było przeżyciem niezwykłym. Polecam tą książkę nie tylko tym, którym spodobał się pierwszy tom trylogii, ale również wszystkim innym, którzy lubią poruszające historie. Nawet tym, którzy zawiedli się na pierwszym tomie, polecam zapoznać się z drugim, bo jest naprawdę świetny i nieporównywalnie lepszy od swojej poprzedniczki. Polecam :)
Tytuł: Coś do Ukrycia
Seria: Coś do Stracenia
Tom: #2
Oryginalny tytuł: Faking It
Rok Wydania (świat): 2013r.
Rok Wydania (Polska): 2014r.
Wydawnictwo: Jaguar
Moja Ocena: 6,5/7
New Adult to gatunek wyjątkowy. Czytając go poznajemy problemy bohaterów, a jeżeli książka jest dobra, zaczynamy się coraz bardziej utożsamiać z postaciami, odczuwając ich strach i cierpienie, dzieląc nadzieję i emocje. Tak się stało, że w tym roku miałam już spotkanie z wieloma książkami tego gatunku i z każdą wiążę jakieś miłe wspomnienia. "Coś do Stracenia" było dla mnie lekką i niewymagającą lekturą, która pozwoliła mi się pośmiać i odpocząć. Tymczasem "Coś do Ukrycia" jest prawdziwą bombą, która nie pozwoliła mi nawet na chwilę odpoczynku, a wywróciła mój świat do góry nogami.
Max jest buntowniczką. Ukrywa się za maską nieustraszoności. Gra w zespole, pisze piosenki, jej ciało jest wytatuowane i ma beznadziejnego chłopaka, którego nie sposób przedstawić rodzicom. A kiedy wraca do doku farbuje włosy na naturalny kolor i udaje przykładną dziewczynkę. Cade natomiast stara się uleczyć złamane serce, po tym jak Bliss wybrała Garricka. Snuje się bez celu i próbuje znaleźć jakąś pracę. Pewnego dnia rodzice Max przyjeżdżają bez zapowiedzi i dziewczyna proponuje mu układ: Cade będzie udawał jej przykładnego chłopaka przed rodzicami, a ona się z nim umówi. Pod wpływem impulsu chłopak się na to zgadza.
O ile pierwsza część trylogii była delikatna i momentami przewidywalna, a także lekka i relaksująca, o tyle kontynuacja zachowuje w sobie całą kwintesencję gatunku. Historia momentami jest prawdziwa aż do bólu. Autorka wykreowała bohaterów pokrzywdzonych przez los, którzy doświadczyli już krzywdy i cierpienia, ale o ile Cade już się z tym pogodził i próbuje żyć ciesząc się z małych rzeczy, o tyle Max jest nadal uwięziona w swojej rozpaczy i próbuje zamknąć się w sterylnym świecie pozbawionym uczuć.
Uczucia bohaterów rozkwitają powoli, pojawiają się pomiędzy nimi problemy, zgrzyty. Główny wątek, wątek miłosny jest momentami nieprzewidywalny, finału można się oczywiście domyśleć, ale pomiędzy początkiem, a końcem książki dzieje się naprawdę wiele nie tylko pomiędzy naszymi bohaterami, ale również w nich samych. Plusem powieści jest również to, że nie sposób pozostać na nią obojętnym. Niezliczoną ilość razy śmiałam się, wzruszałam i jeszcze raz śmiałam się.
Jedynym takim elementem, który może czasami denerwować jest oczywiście główna bohaterka, która jak to postaci większości książek, nie raz podejmuje głupie, wręcz bezmyślne decyzje. W tym jednak wypadku autorka najpierw pokazuje nam powody, przemyślenia dziewczyny, które doprowadziły do takiej decyzji i to jest fajne, ponieważ po mimo absurdalności wyborów Max, możemy je bez problemu zrozumieć. Nie są tak oderwane od rzeczywistości, jak przemyślenia bohaterek innych powieści.
"Coś do Ukrycia" to książka, która bardzo mi się spodobała. Jest przezabawna, a zarazem z głębszą treścią. Porusza, wzrusza i wciąga, nie odpuszczając aż do samego końca. To kolejna opowieść o stracie i bólu, ale jest wyjątkowa, sprawiła, że musiałam postawić się na miejscu Max i spojrzeć na świat jej oczami, co było przeżyciem niezwykłym. Polecam tą książkę nie tylko tym, którym spodobał się pierwszy tom trylogii, ale również wszystkim innym, którzy lubią poruszające historie. Nawet tym, którzy zawiedli się na pierwszym tomie, polecam zapoznać się z drugim, bo jest naprawdę świetny i nieporównywalnie lepszy od swojej poprzedniczki. Polecam :)
Tym razem OneRepublic ;) Piosenka z 2009r. która nadal bardzo na mnie działa. Ps. Możliwe, że pojadę na ich koncert! Nie mogę w to uwierzyć! :)
Zarówno pierwsza jak i druga część mnie interesuje :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci, że być może pójdziesz na koncert One Republic ♥
Pierwszy raz mam do czynienia z tą serią.
OdpowiedzUsuńNa razie mam wiele książek YA, które muszę przeczytać, więc na razie poczekam.
Pozdrawiam
thousand-magic-lifes.blogspot.com/
I mnie obie części bardzo intrygują, tym bardziej że przeważają pozytywne recenzje tej serii :)
OdpowiedzUsuńwidać, że naprawdę Ci się podoba ta seria :) ja jednak spasuję ;)
OdpowiedzUsuńkoncert One Republic? łał! :) zazdroszczę ;)
A ja jeszcze nie przeczytałam pierwszej części.
OdpowiedzUsuńMnie niestety takie książki zupełnie nie przekonują,a nawet nieco irytują.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam pierwszą część i miałam średnie odczucia, dlatego nie wiem, czy po tę też sięgnę.
OdpowiedzUsuń