Jennifer L. Armentrout już lata temu wyrobiła sobie markę. Seria Lux była pierwszą która się u nas pojawiła i która zyskała spore grono wiernych fanów. Kolejne tytuły tylko zwiększały popularność pisarki. Choć sama miałam do czynienia z jej twórczością jedynie w obrębie fantastyki, byłam ciekawa co takiego jest w Lucyferze, że już niedługo po premierze wszyscy tak ekscytowali się tym tytułem.
Sama historia jest połączeniem kryminału i romansu. Mamy niewyjaśnione wydarzenia sprzed lat, bogaczy nie znających umiaru oraz pielęgniarkę, która znalazła się tutaj zrządzeniem losu. Kiedy de Vincentowie zatrudniają Julię żeby opiekowała się ich tajemniczo chorą siostrą, dziewczyna nie spodziewa się, w czym tak naprawdę przyjdzie jej wziąć udział.
Główną rolę odgrywają tutaj bohaterowie. Tajemniczy Lucyfer rozbraja humorem, ciętymi odzywkami i sprawia, że dla kobiety szukającej dobrego romansu będzie wprost idealnym obiektem westchnień. Z drugiej strony mamy Julię, która jest uosobieniem takiej dobrej kobiety, którą interesuje jedynie pomoc innym. Osobiście wydawała mi się zbyt wyidealizowana i miałam takie wrażenie, że jest przedstawiona na starszą niż w zamierzeniach pisarki, wręcz nierealnie dojrzała.
Choć tajemnice zostały rozwiązane jedynie częściowo i nie wszystko wyszło na jaw, sam wątek kryminalny mnie zachwycił. Było sporo akcji, budowanie napięcia, masa zaskoczeń, a wśród tego wszystkiego płomienny romans, który dodaje całości pikanterii. Akcja skupia się na głównych bohaterach, Lucyferze i Julii, wszystko inne pozostaje w tle i tylko raz na jakiś czas jest wyciągane na pierwszy plan.
Lucyfer okazał się bardzo miłą i lekką lekturą, aczkolwiek czegoś mi w nim brakowało. Emocji dzięki którym historia byłaby bardziej wciągająca, coś poza romansem i głównym wątkiem, co by mnie dodatkowo zauroczyło. Choć historia idealna nie jest i kilka niedociągnięć się znajdzie, pośród ostatnio popularnych pustych romansów, Lucyfer naprawdę się wyróżnia swoja wielowątkowością i zbudowaną intrygą. Dla kobiet szukających wytchnienia i odskoczni, powinien być strzałem w dziesiątkę.
Autor: Jennifer L. Armentrout
Tytuł: Lucyfer
Seria: de Vincent
Tom: #1
Oryginalny tytuł: Moonlight Sins
Rok Wydania: 2018
Wydawnictwo: Filia
Moja Ocena: 4/7
Sama historia jest połączeniem kryminału i romansu. Mamy niewyjaśnione wydarzenia sprzed lat, bogaczy nie znających umiaru oraz pielęgniarkę, która znalazła się tutaj zrządzeniem losu. Kiedy de Vincentowie zatrudniają Julię żeby opiekowała się ich tajemniczo chorą siostrą, dziewczyna nie spodziewa się, w czym tak naprawdę przyjdzie jej wziąć udział.
Główną rolę odgrywają tutaj bohaterowie. Tajemniczy Lucyfer rozbraja humorem, ciętymi odzywkami i sprawia, że dla kobiety szukającej dobrego romansu będzie wprost idealnym obiektem westchnień. Z drugiej strony mamy Julię, która jest uosobieniem takiej dobrej kobiety, którą interesuje jedynie pomoc innym. Osobiście wydawała mi się zbyt wyidealizowana i miałam takie wrażenie, że jest przedstawiona na starszą niż w zamierzeniach pisarki, wręcz nierealnie dojrzała.
Choć tajemnice zostały rozwiązane jedynie częściowo i nie wszystko wyszło na jaw, sam wątek kryminalny mnie zachwycił. Było sporo akcji, budowanie napięcia, masa zaskoczeń, a wśród tego wszystkiego płomienny romans, który dodaje całości pikanterii. Akcja skupia się na głównych bohaterach, Lucyferze i Julii, wszystko inne pozostaje w tle i tylko raz na jakiś czas jest wyciągane na pierwszy plan.
Lucyfer okazał się bardzo miłą i lekką lekturą, aczkolwiek czegoś mi w nim brakowało. Emocji dzięki którym historia byłaby bardziej wciągająca, coś poza romansem i głównym wątkiem, co by mnie dodatkowo zauroczyło. Choć historia idealna nie jest i kilka niedociągnięć się znajdzie, pośród ostatnio popularnych pustych romansów, Lucyfer naprawdę się wyróżnia swoja wielowątkowością i zbudowaną intrygą. Dla kobiet szukających wytchnienia i odskoczni, powinien być strzałem w dziesiątkę.
Autor: Jennifer L. Armentrout
Tytuł: Lucyfer
Seria: de Vincent
Tom: #1
Oryginalny tytuł: Moonlight Sins
Rok Wydania: 2018
Wydawnictwo: Filia
Moja Ocena: 4/7
Jeszcze nie czytałam Lucyfera, ale mam nadzieję, że będę miała na jego temat lepsze zdanie. Uwielbiam Armentrout. W ogóle przyszłam do Ciebie dzisiaj bo przeglądałam stare wpisy na blogu i znalazłam Twój komentarz z 2014! roku. Jejku, jak my długo blogujemy! :)
OdpowiedzUsuńHahaha! :D Naprawdę miło wiedzieć, mega poprawiłaś mi dzisiaj humor tym :D
UsuńAle faktycznie, coś w tym jest. My blogerki książkowe nadal silnie trzymamy się swoich blogów ;)
Też mam nadzieje, że mega Ci się spodoba. Sama mam nadzieję, że kontynuacja odpowie mi na brakujące pytania i bardziej rozwinie historię :)
Pierwszy raz o nim słyszę, a serię LUX bardzo lubię! Jak zobaczyłam słowa intryga i pielęgniarka to moje oczy aż zalśniły :P Mam już chyba obsesję na punkcie tego zawodu :PP
OdpowiedzUsuńisabelczyta.blogspot.com
Hahaha, w takim razie pozostaje mi trzymać kciuki, że Ci się spodoba <3
UsuńSama muszę nadrobić jeszcze 3 tomy z serii LUX, żeby być na bieżąco, chociaż najbardziej kusi mnie nowa seria Armentrout :3