Technologia rozwija się w zadziwiającym tempie. Rzeczy, które dla nas wydają się normalnością, dla starszego pokolenia jeszcze kilka lat temu wydawały się jedynie fikcją literacką i science fiction. Wraz z rozwojem technologii przychodzą również nowe pomysły na to, jak można zwojować świat, stać się znanym i zyskać na popularności. Jedną z przerażających wizji, jakie mogłyby dojść do skutku we współczesnym społeczeństwie została zaprezentowana w filmie "Nerve" będącym adaptacją (po przejrzeniu książki w sklepie podejrzewam, że dosyć luźną) powieści Jeanne Ryan.
Na film szłam z niemałą ekscytacją. Wraz z przyjaciółką już po obejrzeniu trailera zdecydowałyśmy, że nie ma na co czekać, a do kina wybierzemy się w dniu premiery. W końcu historia opierająca się na grze w "Prawda, czy wyzwanie" z pominięciem wyzwania zapowiada się dosyć intrygująco i ostatecznie taka właśnie jest. W "Nerve" widzimy dużo niebezpiecznych, wręcz ryzykownych zachowań którym poddają się nastolatkowie. Początkowo są to rzeczy łatwe, jak przymierzenie sukienki, czy pocałowanie przypadkowej osoby w barze. Za każde zadanie uczestnicy dostają pieniądze, które wraz z niebezpieczeństwem zadania zwiększają swoją kwotę.
Na początku gry można wybrać pomiędzy opcją Watcher (obserwator), a Player (gracz). Emma Roberts grająca Vee w pewnym momencie decyduje się podjąć wyzwanie i przetestować swoje granice. To tutaj splatają się jej losy i innego gracza, Iana (Dave Franco). Rozgrywka się rozpędza, a wszystko to dzieje się w ciągu jednego dnia.
Historia została tutaj ukazana za pomocą różnych ujęć. Dużą rolę odgrywają ujęcia nagrywane "z ręki" przez bohaterów, oraz z perspektywy widza śledzącego rozgrywkę na telefonie. Już od początku spodobało mi się prowadzenie fabuły za pomocą różnorakich technik. Niekiedy budowało to napięcie, innym razem nadawało tajemniczości.
"Nerve" nie raz mnie zaskoczył. Były takie momenty, kiedy po prostu siedziałam i nie mogłam się doczekać, co się zaraz wydarzy, a z drugiej strony bardzo kibicowałam bohaterom. Było wiele emocji, niemało niespodzianek, a co najbardziej przeraża, jest to historia, która przynajmniej do pewnego stopnia miałaby szansę się ziścić. Pogoń za lajkami, followersami i sławą jest tym, co może wielu popchnąć do niebezpiecznych zachowań i ryzyka. Film daje co nieco do myślenia, a zarazem bardzo dobrze mi się go oglądało. Do tego stopnia, że wraz z moją przyjaciółką, Agnieszką, stwierdziłyśmy, że bardzo chętnie zobaczyłybyśmy go jeszcze raz. Poza tym o czym wcześniej nie wspomniałam, w moim odczuciu aktorzy bardzo dobrze się spisali i dobrze zagrali swoich bohaterów, więc do "Nerve" na pewno jeszcze wrócę.
Na koniec pozostawiam Was ze zwiastunem filmu i czekam na Wasze opnie zarówno w kwestii trailera, jak i filmu ;)
zdecydowanie muszę się wybrać do kina na nerve!
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znać, jak Ci się podobał film ;)
UsuńZapowiada się na ciekawy seans :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym filmie ale chętnie obejrzę w wolnej chwili :) Zapowiada się ciekawie w każdym bądź razie a Emmę Roberts znam tylko z roli w "Millerowie", których swoją drogą polecam ♥ świetna komedia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ♥
Bukowy Czytajnik :)
O, tutaj mnie zaskoczyłaś, ale w końcu "Millerowie" są chyba jej najbardziej znanym filmem. Z Roberts warto obejrzeć jeszcze "It's kind of a funny story" :)
UsuńA samych Millerów niedługo bd już znała na pamięć! Uwielbiam komedie tego typu ;)
No i koniecznie musisz mi dać znać, jak Ci się podoba "Nerve"!
UsuńPozdrawiam cieplutko <3
Idę na 100% do kina!
OdpowiedzUsuńNo i byłam :P
UsuńNaprawdę dobry film, do polecenia dla nastolatków i rodziców :)
Yey! Ja Ci tu nawet nie zdążyłam odpisać, a ty już po sensie ;)
UsuńW moim odczuciu jest to też pewnego rodzaju przestroga do czego może zaprowadzić pogoń za sławą, ale to może ja tak na to patrzę :)
Najbardziej cieszy mnie to, że Tb też się podobał <3
Chciałabym Cię przeprosić (to chyba już któryś raz) za moją (kolejną) długą nieobecność na Twoim blogu. Chyba w końcu zaczęłam się ogarniać, założyłam konto na czytniku RSS, więc może w końcu będę na bieżąco :) Mam nadzieję :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Wszystkie Twoje posty wstecz z kilku miesięcy (mniej więcej od momentu w którym przestałam czytać). Niestety nie znam żadnej z recenzowanych przez Ciebie książek, ale kilka dodałam sobie na półkę "Chcę przeczytać" na LC :) Jeśli masz ochotę zajrzyj do mnie, ostatnio zaczęłam trochę więcej czytać i wrzucam od czasu do czasu trochę opinii o książkach (o flmach jest ich "trochę" więcej... jakieś 2-3 razy więcej xD Czasami karta Unlimited w Cinema City może być złem, bo się uzależniłam od kina :D)
"Nerve" jeszcze nie widziałam. Prawdopodobnie miałabym to za sobą, ale byłam na urlopie, więc dwa weekendy mi "przepadły"(oczywiście tego nie żałuję, co jak co, ale leżenie nad Balatonem, a potem zwiedzenie kilku węgierskich miast było znacznie lepszym spędzeniem tych kilku dni niż wizyty w kinie), ale być może się na to wybiorę. Dziś idę na "Czerwony kapitan" (jak tylko skończę pisać ten komentarz :) i potem muszę przejrzeć w repertuarze, co chcę obejrzeć - filmów z pewnością jest kilka, ale wiadomo, czas ograniczony, to muszę wybrać te "ważniejsze" i wybrać na co się wybiorę w piątek. Z tego co pamiętam "Nerve" chyba jest gdzieś wysoko na tej liście, więc może zdążę zobaczyć, zanim zniknie z kin :D (albo zanim będzie puszczany tylko w głupich porach, które mi nie pasują :D). W każdym razie Twoja recenzja zachęca jeszcze bardziej niż sam opis filmu czy zwiastun :)
Pozdrawiam
Oj, nie przesadzaj, przecież nie ma za co ;) Sama jestem mega zabiegana i po prostu się nie wyrabiam, albo nie mam weny i tak od dnia do dnia. Zresztą może zauważyłaś, ze do teraz praktycznie nic nie publikowałam, a muszę Ci się przyznać, że to w lato zwykle wpadałam w szał weny twórczej i pisania, tak więc... trochę słabo.
UsuńKurcze, to aż jestem ciekawa, jakie tytuły Ci zainteresowały. Osobiście właśnie się zakochuję w twórczości Brandona Sandersona i muszę mieć je wszystkie :'D Choć tak naprawdę moim celem jest przede wszystkim zdążenie z przeczytaniem głównej trylogii przed rozpoczęciem roku akademickiego ;)
"Nerve" mnie totalnie zaskoczył, ale w sumie "Iluzją 2" też byłam zachwycona (mimo że ta druga zbiera różne opinie, ale w moim odczuciu da się przy niej świetnie bawić). Poza tym, kobieto! Nawet nie wiesz, jak Ci tego karnetu zazdroszczę :) Z drugiej strony... nie wiem, czy nie zamieszkałabym w kinie i nie chodziła na niektóre filmy po kilka razy :D
W każdym razie... czekam na twoją opinię i wrażenia z "Nerve"! A na czymś ciekawym byłaś jeszcze w kinie co polecasz? I przede wszystkim jak podobał Ci się Czerwony Kapitan? Słyszałam, że zbiera całkiem niezłe recenzje, ale jakoś się w to nie zagłębiałam.