To piękne zdjęcie jest --> tutaj <-- |
Mało osób zdaje sobie sprawę, jak bardzo sytuacja związana z jakością oprawy książek w krajach anglojęzycznych, jest odmienna od tej na naszym rynku wydawniczym. Nie mówmy nawet o różnorodności rodzajów opraw, o których pewnie niedługo napiszę, ale o samych twardych okładkach. U nas bowiem bardzo rzadko spotykamy się z "hardcoverami". Zwykle są to serie, które sprzedają się bardzo dobrze i mają już na swoim koncie kilka wydań, albo wydawcom bardzo zależy na estetyce, wyglądzie książki.
Nie tak łatwo jest u nas znaleźć powieści z twardymi okładkami, codziennością jest raczej zwykła, miękka oprawa. Tymczasem próbując kupić taką książkę w USA dużo łatwiej będzie nam odnaleźć powieść z oznaczeniem "hardcover", aniżeli "paperback". Nie raz spotkałam się z sytuacją, kiedy powieść w ogóle nie była dostępna w miękkiej okładce.
Z drugiej jednak strony, jak już w Polsce wydaje się powieść oprawioną w twardą okładkę, jest to okładka kolorowa, która ma zachęcić do czytania swoim wyglądem, prezencją. Natomiast zamawiając taką powieść z Anglii, czy USA, otrzymamy twardą, jednolitą oprawę, na którą nałożona zostaje obwoluta.
Ostatnio zaczęło mnie nawet zastanawiać, co jest ważniejsze - posiadanie ciekawej i przyciągającej oko okładki, czy też twarda oprawa. Jakoś nie przekonuje mnie posiadanie zaledwie obwoluty, szczególnie, że zawsze może zaginąć. Nie mniej jednak chęć posiadania książek w stabilniejszym, mniej niszczącym się wydaniu - kusi. Ale jakie jest Wasze zdanie? Przywiązujecie wagę do tego typu zabiegów, czy też jedynym na co zwracacie uwagę jest zawartość?
Grafikę znalazłam --> tam <-- |
Z drugiej jednak strony, jak już w Polsce wydaje się powieść oprawioną w twardą okładkę, jest to okładka kolorowa, która ma zachęcić do czytania swoim wyglądem, prezencją. Natomiast zamawiając taką powieść z Anglii, czy USA, otrzymamy twardą, jednolitą oprawę, na którą nałożona zostaje obwoluta.
Ostatnio zaczęło mnie nawet zastanawiać, co jest ważniejsze - posiadanie ciekawej i przyciągającej oko okładki, czy też twarda oprawa. Jakoś nie przekonuje mnie posiadanie zaledwie obwoluty, szczególnie, że zawsze może zaginąć. Nie mniej jednak chęć posiadania książek w stabilniejszym, mniej niszczącym się wydaniu - kusi. Ale jakie jest Wasze zdanie? Przywiązujecie wagę do tego typu zabiegów, czy też jedynym na co zwracacie uwagę jest zawartość?
Na osłodę dnia, jakaś fajna piosenka?
Przede wszystkim moda na twarde oprawy jest tylko w Ameryce. W Królestwie wydawnictwa wydają książki w miękkich oprawach, no chyba że księgarnie sprowadzają książki prosto z USA, wtedy faktycznie pojawiają się w twardych oprawach z tymi świetnymi (czasami) obwolutami :)
OdpowiedzUsuńWidać to m.in na BD, gdzie zazwyczaj są dostępne obydwie wersje :)
Tak, tylko, że książki w miękkiej oprawie są z tego co mi mówiono uwarzane za jednorazówki. Jeżeli chodzi o książki sprowadzane z Anglii, do tej pory zawsze spotykałam się z obydwoma wersjami. W stanach natomiast tak jak piszesz, z tą modą na twardą oprawę. Tylko książki "Pocket Books" widziałam jedynie w miękkiej oorawie, ale taka jest idea wydawania w małym formacie. Ale nie zdawałam sobie sprawy, że są wydawane tak normalnie w miękkiej prawie. To w sumie może świadczyć o tym, że dużo sprowadzają.
UsuńW UK coraz częściej miesza się oprawy: twarda z obwolutą, sztywna bez obwoluty, miękka... Dużo zależy od wydawcy, bo przerobiłam wszystkie rodzaje okładek z brytyjskich wydawnictw i wiem, że też sięgają oni po obwoluty. Czasem nawet krążą po rynku jednocześnie dwie edycje brytyjskie - miękka i twarda z obwolutą. To przyjęło się na takiej samej zasadzie, jak teraz w Polsce powoli wchodzą obwoluty (chociażby Literackie zaczyna z nimi eksperymentować).
OdpowiedzUsuńW USA z kolei rządzi twarda z obwolutą i zazwyczaj pół roku - rok po premierze wydaje się drugą edycję w miękkiej. Czysty zarobek. Wypuszczanie jednocześnie dwóch opraw w dwóch różnych cenach to niemalże cud :).
Co do obwoluty - ładnie wygląda, ale bywa irytująca, bo ześlizguje się w trakcie czytania, a nie zawsze można ją odłożyć na bok. Zdarzają się bowiem twarde okładki pokryte pseudomateriałem, który farbuje palce. Ostatnio tak przejechałam się na granatowej okładce, po zdjęciu obwoluty.
Waśnie ani razu nie spotkałam się tam z twardą okładką bez obwoluty :D Hmmm... ciekawa jestem na okładce jakiej książki się tak przejechałaś... Mi na razie się tak nie zdarzyło, z czego bardzo się cieszę :) Nie mniej jednak obwoluty mają jeszcze taki minus, że łatwo je zniszczyć, a w moim przypadku, jeżeli odłożę taką na bok, mogę ją znaleźć przygniecioną innymi rzeczami i pogiętą :(
UsuńJa również byłabym za tym, by książki były w twardej obwolucie, jest to po prostu "bezpieczniejsze", ale nie sądzę, by szybko jeżeli kiedykolwiek u nas by się pojawiła taka machina jak w USa czy UK.
OdpowiedzUsuńW UK to też rzadsze ;) z tego co zauważyłam, to raczej sprowadzają ze Stanów ;)
Usuńja lubię twarde oprawy, ponieważ się tak nie niszczą :) i maja wiele innych zastosowań :P podkładka pod notes :) linijka :P itp
OdpowiedzUsuńHahaha :D Dobre, ale jednak wolałabym nie robić z książki linijki :D Szkoda mi jej :D
UsuńTwarde oprawy lepsze
OdpowiedzUsuńHej czy widzieliście?stronke z licytacjami sprzętów elektronicznych?
Ja od dziś się tam rejestruje i powalcze w licytacji bo bardzo mnie to kusi :)
pozdrawiam link do strony:
http://tanieaukcje.com/p/f8ac9f69944411e491220025907bb422
Hm, ja lubię książki w miękkiej i twardej oprawie, ale bez obwoluty, bo je zawsze gubię ;) Dla mnie nie ma jakoś znaczenia czy okładka jest taka czy taka, ważne by była ładna. ;)
OdpowiedzUsuńTo przede wszystkim :) Niestety ostatnio mam wrażenie, ze jakość okładek spadła :( Przynajmniej u nas... bo takie "We were liars" wygląda przepięknie :D
UsuńW Polsce często (albo już chyba zawsze) książka w twardej oprawie jest droższa niż ta w miękkiej. :)
OdpowiedzUsuńJa obwolut nie cierpię, zawsze je zdejmuję. Ale lubię bardzo ładne okładki przyciągające oko.
To akurat jest normalne :D Jedyną różnicą jest różnica cenowa. U nas zwykle książka w twardej oprawie jest droższa o ok. 10 zł od tej w miękkiej, podczas, gdy przepaść ta w USAczy UK to zwykle 30 zł.
UsuńDlatego lubię kupować książki angielskie, czasem szkoda mi pieniędzy, ale wolę jedną pięknie wydaną książkę niż dwie nijakie, są biblioteki, a i miejsca na półce więcej ;)
OdpowiedzUsuńDlatego tak bardzo lubię podziwiać Twoje stosy! :) szczególnie, że często trafi się jakiś intrygujący tytuł w oryginale :D
UsuńPs. Właśnie czekam na przesyłkę z "Landline" <3
A ja chyba wolę te w miękkiej. Wydają mi się wygodniejsze, lżejsze, chociaż wiadomo - szybciej się niszczą. Obwoluty są wkurzające, a twarde okładki czasem nieporęczne, ale wiadomo - do wszystkiego można się przyzwyczaić :)
OdpowiedzUsuńFakt, ale ostatnio byłam załamana tym, jak łatwo niszczy się brytyjska okładka "Fangirl" :( Mimo wszystko mam wrażenie, że u nas oprawy są lepiej zabezpieczone przed niszczeniem :D
UsuńJa chyba również zawsze wolałam te miękkie okładki. Może i są mniej odporne na uszkodzenia mechaniczne, ale jednak spora różnica w wadze jest, są poręczniejsze, a do tego cenowo też lepiej wypadają. :)
OdpowiedzUsuń