Autor: Jessica Shirvington
Tytuł: Między życiem, a życiem
Oryginalny tytuł: Between the lives
Rok Wydania (świat): 2013r.
Rok Wydania (Polska): 2015r.
Wydawnictwo: Dreams
Moja Ocena: 4.5/7
Mam jedną zasadę dotyczącą czytania książek, której staram się nie łamać. Dotrwać do końca, choćby nie wiem co. Nawet jeżeli książka wydaje mi się być słaba i męcząca, daję jej szansę i patrzę, czy ją wykorzysta. Właśnie tak się stało z "Między życiem, a życiem". Pozornie kiepska historia, która mnie męczyła, nagle przerodziła się w coś naprawdę dobrego. A jednak czasami da się natrafić na coś zaskakującego.
Sabine ma coś, czego nie ma nikt z nas, a mianowicie dwa życia. Jednego dnia jest mieszkanką Wellesley i ma dosłownie wszystko, czego dusza zapragnie. Po 24 godzinach przeskakuje z jednego życia do drugiego i trafia do Roxbury, gdzie ma niezamożnych rodziców. Przeżywa dwa życia, podczas, gdy każdy z nas ma tylko jedno. Jedno jest idealne, ale to w tym drugim spotyka ją wymarzona miłość. A sprawy coraz bardziej się komplikują.
Moja opinia o książce zmieniała się bardzo gwałtownie. Początkowo coraz bardziej się zniechęcałam, a lektura nudziła mnie, a nawet irytowała. Gdzieś przez blisko jedną trzecią książki nie czułam się zachęcona do kontynuowania swojej przygody. Akurat wczoraj, żeby zrelaksować się przed ważnym sprawdzianem, zrobiłam drugie podejście do powieści i nagle zaskoczyło. Z każdą kolejna stroną moja negatywna opinia o książce zaczęła się zmieniać.
Czy książka jest nieprzewidywalna? Są momenty, które naprawdę zaskakują, szczególnie pod koniec, ale tak naprawdę można się ich wszystkich spodziewać. Szczególnie osoba, która dużo czyta, bez problemu będzie wiedziała co się wydarzy, jeszcze zanim wpadnie na to główna bohaterka, ale o dziwo mi to nie przeszkadzało. Czasami chciało mi się śmiać z postępowania Sabine i jej braku domyślności. W pewnym momencie prawie się popłakałam ze śmiechu, jak ktoś może być taki głupi i wyznać prawdę, a potem uwierzyć, że skutki tego są takie, jakie się wydają. Nie mówiąc o tym, że pojawiło się kilka pytań, a tę matematyczną - jak to ja, musiałam sama rozwiązać, a dopiero potem kontynuowałam lekturę.
Bohaterka potrafiła denerwować, oj potrafiła. Sama nie rozumie, czego chce naprawdę i temu poświęcona jest cała książka. Ale w powieści poruszany jest między innymi temat egoizmu, tego, czy cel uświęca środki,a także własnego szczęścia. Autorka mówi o tym, że warto żyć i doceniać to piękno, które nas otacza. Powieść w moich oczach uratował przede wszystkim finał, który był poruszający i wyciskający łzy z oczu. Szkoda tylko że sama końcówka jest trochę niepewna, przydałby się tutaj bardziej stanowczy koniec, ale mimo wszystko jestem zadowolona i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do niej wrócę, szczególnie, że wywołała u mnie całą gamę emocji. W dużej mierze podkreśliłam tutaj wady książki, ale mimo to warto się z nią zapoznać i szczerze mi się spodobała.
Ps. Z tyłu okładki jest informacja, że 10% z dochodu na książce idzie na cele charytatywne, co jest świetną sprawą. Mam nadzieję, że niedługo natrafię na więcej takich napisów ;)
Tytuł: Między życiem, a życiem
Oryginalny tytuł: Between the lives
Rok Wydania (świat): 2013r.
Rok Wydania (Polska): 2015r.
Wydawnictwo: Dreams
Moja Ocena: 4.5/7
Mam jedną zasadę dotyczącą czytania książek, której staram się nie łamać. Dotrwać do końca, choćby nie wiem co. Nawet jeżeli książka wydaje mi się być słaba i męcząca, daję jej szansę i patrzę, czy ją wykorzysta. Właśnie tak się stało z "Między życiem, a życiem". Pozornie kiepska historia, która mnie męczyła, nagle przerodziła się w coś naprawdę dobrego. A jednak czasami da się natrafić na coś zaskakującego.
" - Bo niektóre rzeczy są tak prawdziwe, że czuje się je dogłębnie. Gdziekolwiek pójdziesz, one pójdą za tobą. Wszędzie"
Moja opinia o książce zmieniała się bardzo gwałtownie. Początkowo coraz bardziej się zniechęcałam, a lektura nudziła mnie, a nawet irytowała. Gdzieś przez blisko jedną trzecią książki nie czułam się zachęcona do kontynuowania swojej przygody. Akurat wczoraj, żeby zrelaksować się przed ważnym sprawdzianem, zrobiłam drugie podejście do powieści i nagle zaskoczyło. Z każdą kolejna stroną moja negatywna opinia o książce zaczęła się zmieniać.
"Podoba mi się, że jest w nas tyle życia. Rozumiesz, że trwa i trwa."
Czy książka jest nieprzewidywalna? Są momenty, które naprawdę zaskakują, szczególnie pod koniec, ale tak naprawdę można się ich wszystkich spodziewać. Szczególnie osoba, która dużo czyta, bez problemu będzie wiedziała co się wydarzy, jeszcze zanim wpadnie na to główna bohaterka, ale o dziwo mi to nie przeszkadzało. Czasami chciało mi się śmiać z postępowania Sabine i jej braku domyślności. W pewnym momencie prawie się popłakałam ze śmiechu, jak ktoś może być taki głupi i wyznać prawdę, a potem uwierzyć, że skutki tego są takie, jakie się wydają. Nie mówiąc o tym, że pojawiło się kilka pytań, a tę matematyczną - jak to ja, musiałam sama rozwiązać, a dopiero potem kontynuowałam lekturę.
Bohaterka potrafiła denerwować, oj potrafiła. Sama nie rozumie, czego chce naprawdę i temu poświęcona jest cała książka. Ale w powieści poruszany jest między innymi temat egoizmu, tego, czy cel uświęca środki,a także własnego szczęścia. Autorka mówi o tym, że warto żyć i doceniać to piękno, które nas otacza. Powieść w moich oczach uratował przede wszystkim finał, który był poruszający i wyciskający łzy z oczu. Szkoda tylko że sama końcówka jest trochę niepewna, przydałby się tutaj bardziej stanowczy koniec, ale mimo wszystko jestem zadowolona i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do niej wrócę, szczególnie, że wywołała u mnie całą gamę emocji. W dużej mierze podkreśliłam tutaj wady książki, ale mimo to warto się z nią zapoznać i szczerze mi się spodobała.
Ps. Z tyłu okładki jest informacja, że 10% z dochodu na książce idzie na cele charytatywne, co jest świetną sprawą. Mam nadzieję, że niedługo natrafię na więcej takich napisów ;)
Ta przewidywalność mnie przeraża :/
OdpowiedzUsuńlove-ksiazki.blogspot.com
Hmmm... może nie przewidywalność, tylko raczej domyślność pewnych wydarzeń. Np. Jeżeli ktoś zachowuje się jak nienormalny, to wiadomo, ze go za takiego wezmą. Jeżeli ktoś ma zmienny nastrój z przyjaciół, to w kolejnej scenie ich ścieżki się rozejdą. Po prostu bardzo łatwo się domyślić, co będzie dalej,a le otoczka fantastyczna jest fascynująca ;)
UsuńNie lubię takich ksiązek nie wiadomo o co w nich chodzi.
OdpowiedzUsuńJak to? Tu wszystko jest wiadome? :o
UsuńCo jest ważniejsze - dobrobyt, czy miłość? Czy cel uświęca środki? Jeszcze m.in. to, ze nie powinno się być egoistą...
Książka mnie interesuje, jednak nie mam wielkich wymagań, co do nich.
OdpowiedzUsuńChoć podobnie, jak ktoś w powyższym komentarzu, również boję się tej całej domyślności. Jednak czasem takie książki są najbardziej relaksujące niż te, gdzie trzeba myśleć nad każdym krokiem i decyzją bohatera ;)
Zdecydowanie :) W niektórych właśnie to jest dobre, że nie są wymagające i pozwalają odpocząć :) Takie książki też sobie cenię, gorzej z tymi, które są koszmarnie napisane i skonstruowane. Na szczęście takie trafiają się rzadko. W każdym bądź razie "Miedzy życiem a życiem" jest naprawdę fajna, ale nie należy od niej wymagać zbyt dużo, więc dobrze, że podchodzisz do tego z małymi wymaganiami :)
UsuńPani na targach opowiedziała prawie całą fabułę;o Także chyba sobie podaruję:(
OdpowiedzUsuńOj, to naprawdę kiepsko :( Niestety, niektórzy nie potrafią opowiadając ograniczyć się tylko do początku, zresztą to i tak lepiej, bo natrafiłam na blogerów, którzy zamiast recenzji piszą streszczenia książek (co jest ich zdaniem recenzją...).
UsuńMiałam chęć na tę książkę, ale średnie opinie o niej ostatnio coś mnie odstraszają :) Mam podobną zasadę jak Ty! Muszę przeczyta, choćby nie wiem co i dopiero wtedy mogę ocenić!
OdpowiedzUsuńTo fajnie :) Ja niestety miałam taki przypadek, gdzie przeczytałam na szybko i niestarannie, bo książka była po prostu koszmarna. Wystawiłam negatywną opinię, rzuciłam w kąt i mam nadzieję, że do niej nie wrócę... brrr... Jak koleżance chciałam oddać to ta nawet nie chciała jej przyjąć :p
UsuńJa tak miałam z Greyem, męczyłam, męczyłam, ale zmęczyłam :D Dopiero wtedy mogłam wystawić ocenę :)
UsuńTeż mam taką zasadę. Do ostatnich stron mam nadzieję, że może jednak pojawi się coś ciekawego.
OdpowiedzUsuńGdy książka wychodziła, to bardzo chciałam ją przeczytać, ale słyszałam o niej same negatywne opinie... i już nie jestem taka chętna
Zapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/
Hmm.., dziwne... ja czytałam mnóstwo totalnie pozytywnych i nie mam wrażenia, żeby moja była tez negatywna. Mimo wszystko książka jest fajna, ale nie bez wad, o których zresztą wolałam uprzedzić :) Mimo to mam nadzieję, że jeżeli się na nią skusisz, to Ci się spodoba :)
UsuńTeż staram się wytrwać do końca książki, choćby nie wiem co się działo ;D Może akurat jakaś publikacja potrzebuje szansy. Ciekawy wątek jako fabuła ;)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam :) Są niestety takie, których w ogóle nie da się wytrwać, ale to wyjątki od reguły :) Do tej pory żadko rezygnowałam z lektury i mam nadzieję, że to się nie zmieni :)
UsuńFajnie, że 10% dochodu z książki idzie na cele charytatywne. Chyba właśnie dlatego kupię i postaram się wytrzymać z bohaterką :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze pojawi się więcej takich inicjatyw, bo przy okazji robienia czegoś co lubimy, możemy pomóc. Ale niestety widziałam takie coś po raz pierwszy... :(
UsuńMam nadzieję, ze mimo wszystko Ci się spodoba, koniecznie daj znać, jak było :)
Książkę mam w planach.Nawet niedawno zastanawiałam się,czy nie kupić jej mojej mamie na imieniny (przy okazji bym przeczytała ;D),ale postawiłam ostatecznie na innego autora :-) Ale mnie to z pewnością nie ominie,muszę po nią sięgnąć ! :-)
OdpowiedzUsuńDochód na cele charytatywne to świetna sprawa.Powinno tak być na trzy czwarte książkach !
http://czytaniemoimhobby.blog.pl/
Ostatecznie chyba jednak jestem ciekawa tej książki, mimo wad, które wymieniłaś, to jednak dla tego poruszającego zakończenia, może jednak warto sięgnąć po tę publikację... tym bardziej, że część dochodu przeznaczona jest na cel charytatywny, fajna idea... może nie natychmiast, ale kiedyś zapoluję na tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie niezwykle ciekawiła, bo pomysł jest niespotykany, ale od czasu spotkania z recenzjami mam pewne wątpliwości. Czy to prawda, że poziom przedstawiania zdarzeń z dwóch żyć jest odmienny, chodzi mi tu najbardziej o dynamikę zdarzeń? ;)
OdpowiedzUsuńCel charytatywny, naprawdę szczytny, ale chyba inne recenzje nie zwracała na to uwagi.
Pozdrawiam.
W sumie to tak. Życie Sabine w Wellesley ma wszystko, ale tak naprawdę jest trochę nudnawe, tam spotykamy się ze szkołą, imprezami i przyjaciółmi dziewczyny, a w Roxbury zdecydowanie więcej się dzieje, a co konkretnie to już nie mogę zdradzić, bo bym zaspoilerowała. Mogę jedynie powiedzieć, że światy te są całkowicie oddzielne i jeżeli w jednym świecie Sabine się przefarbuje, to w drugim jej włosy się nie zmienią ;)
Usuń