Autor: Martyn Bedford
Tytuł: Bez końca
Oryginalny tytuł: Never Ending
Rok Wydania (świat): 2014r.
Rok Wydania (Polska): 2015r.
Wydawnictwo: YA!
Moja Ocena: 4/7
Czasami jeden dzień potrafi odmienić wszystko. Jedna chwila potrafi sprawić, że wszystko legnie w gruzach, a nasze dotychczasowe życie przestanie istnieć. Ciężko jest poradzić sobie z traumą, a jeszcze ciężej nauczyć się żyć bez ukochanej osoby. Właśnie w takim stanie poznajemy Shiv, ale której życie straciło jakikolwiek sens. Razem z nią trafiamy do Kliniki Korsakoffa. Ale czy po upadku na same dno, da się jeszcze podnieść?
Historia nie jest wcale tak łatwa jak się wydaje. "Bez końca" jest jedną wielką układanką, której fragmenty odnajdujemy z czasem. Nie łatwo jest to wszystko dopasować, chociaż, wiele elementów wydaje się dosyć prostych, przewidywalnych. Jest nastoletnia miłość, jest rodzina, sprzeciw wobec norm społecznych, zabawa i radość, a ostatecznie wydarzenie, którego nikt by się nie spodziewał. Nawet jeżeli podejrzewałam, że skończy się to w podobny sposób, nie byłam przygotowana na szczegóły, którymi autor mnie ostatecznie dobił.
Powieść budzi przede wszystkim litość i współczucie. Nikt z nas nie chciałby być na miejscu bohaterki, ale z drugiej strony płynie pocieszenie. Autor nie nastawia się na pokazanie, że możemy nauczyć się bez kogoś żyć, ale na pogodzenie się z faktem, że tamtej osoby już nie ma, a my dalej musimy oddychać i tkwić w teraźniejszości.
Akcja nie jest dynamiczna, mimo to bardzo spodobał mi się zabieg autora, czyli przeplatanie teraźniejszości z przeszłością. Dzięki temu jest więcej niewiadomych, a lektura jest znacznie ciekawsza i intrygująca. Pod koniec trochę nie podobało mi się w jakim kierunku idzie rozwiązanie akcji, ale ostatecznie bohaterka mnie zaskoczyła i postąpiła właśnie tak jak powinna.
W całej powieści zabrakło mi czegoś ważnego. Nie wszystko zostało dopowiedziane. W większości książek to nie jest aż tak istotne, ale tutaj pojawiają się rzeczy, które są ważne i chciałabym się dowiedzieć, jaki jest ich finał. Ostatecznie tego nie ma. Książka była lekką lekturą, ale czasami również refleksyjną. Mimo to czegoś mi w niej brakowało.
A już za tydzień Wakacje! A co za tym idzie... możecie się niedługo spodziewać masy konkursów ;) Kilka już przygotowanych, a będzie można wygrać zarówno książki, jak i zakładki, czy też inne gadgety książkoholików. Polecam pilnować bloga i zaglądać na funpage! :)
Tytuł: Bez końca
Oryginalny tytuł: Never Ending
Rok Wydania (świat): 2014r.
Rok Wydania (Polska): 2015r.
Wydawnictwo: YA!
Moja Ocena: 4/7
Czasami jeden dzień potrafi odmienić wszystko. Jedna chwila potrafi sprawić, że wszystko legnie w gruzach, a nasze dotychczasowe życie przestanie istnieć. Ciężko jest poradzić sobie z traumą, a jeszcze ciężej nauczyć się żyć bez ukochanej osoby. Właśnie w takim stanie poznajemy Shiv, ale której życie straciło jakikolwiek sens. Razem z nią trafiamy do Kliniki Korsakoffa. Ale czy po upadku na same dno, da się jeszcze podnieść?
Historia nie jest wcale tak łatwa jak się wydaje. "Bez końca" jest jedną wielką układanką, której fragmenty odnajdujemy z czasem. Nie łatwo jest to wszystko dopasować, chociaż, wiele elementów wydaje się dosyć prostych, przewidywalnych. Jest nastoletnia miłość, jest rodzina, sprzeciw wobec norm społecznych, zabawa i radość, a ostatecznie wydarzenie, którego nikt by się nie spodziewał. Nawet jeżeli podejrzewałam, że skończy się to w podobny sposób, nie byłam przygotowana na szczegóły, którymi autor mnie ostatecznie dobił.
Powieść budzi przede wszystkim litość i współczucie. Nikt z nas nie chciałby być na miejscu bohaterki, ale z drugiej strony płynie pocieszenie. Autor nie nastawia się na pokazanie, że możemy nauczyć się bez kogoś żyć, ale na pogodzenie się z faktem, że tamtej osoby już nie ma, a my dalej musimy oddychać i tkwić w teraźniejszości.
Akcja nie jest dynamiczna, mimo to bardzo spodobał mi się zabieg autora, czyli przeplatanie teraźniejszości z przeszłością. Dzięki temu jest więcej niewiadomych, a lektura jest znacznie ciekawsza i intrygująca. Pod koniec trochę nie podobało mi się w jakim kierunku idzie rozwiązanie akcji, ale ostatecznie bohaterka mnie zaskoczyła i postąpiła właśnie tak jak powinna.
W całej powieści zabrakło mi czegoś ważnego. Nie wszystko zostało dopowiedziane. W większości książek to nie jest aż tak istotne, ale tutaj pojawiają się rzeczy, które są ważne i chciałabym się dowiedzieć, jaki jest ich finał. Ostatecznie tego nie ma. Książka była lekką lekturą, ale czasami również refleksyjną. Mimo to czegoś mi w niej brakowało.
A już za tydzień Wakacje! A co za tym idzie... możecie się niedługo spodziewać masy konkursów ;) Kilka już przygotowanych, a będzie można wygrać zarówno książki, jak i zakładki, czy też inne gadgety książkoholików. Polecam pilnować bloga i zaglądać na funpage! :)
Czytałam jedną książkę tego autora i była całkiem sympatyczna, choć porywającą bym jej nie nazwała. Ciekawe, jaka jest ta. :)
OdpowiedzUsuńZobaczę jeszcze,czy przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana, co do tej powieści...
OdpowiedzUsuńOkładka bardzo mi się podoba, jednak nie jestem przekonana do tej publikacji :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki, ale nie wiem czy po nią sięgnę :]
OdpowiedzUsuń