czwartek, 30 kwietnia 2015

Recenzencki Klub Dyskusyjny #2: "Czas Żniw"

Może część z Was słyszała już o tym programie, inni dowiadują się w tym momencie podczas czytania mojego postu. "Recenzencki Klub Dyskusyjny" to inicjatywa, którą rozpoczęła cudowna Natalia z "Książkowe kocha, nie kocha". Co tydzień w piątek odbywają się dyskusje na temat różnych książek, albo rzeczy około tematycznych. Jest to program specjalnie dla recenzentów i każdy mający chęć wzięcia udziału może się zgłosić np. pisząc wiadomość prywatną na fb "Książkowe kocha, nie kocha". Zezwalamy na spoilery więc jeżeli jeszcze nie czytaliście książki polecam się wystrzegać i najpierw sięgnąć po "Czas Żniw" :)


W dyskusji biorą udział:
Patrycja Kiełczykowska (PK) - ja, jako hostująca i prowadząca dyskusję, dzięki czemu możecie ją czytać na tej stronie.
Oliwia Potocka (OP) z bloga "Zaczytana Blondynka"
Marta Dąbkowska (MD) z bloga "Secret-Books" 
Paula Rzemińska (PR) z bloga "Chcę coś znaczyć w świecie książek" 
Angelika Wawrzyniak (AW) z bloga "Zrecenzujemy"



JAKIE BYŁO WASZE PIERWSZE WRAŻENIE? BYŁYŚCIE ZASKOCZONE TYM, CO ZNALAZŁYŚCIE W KSIĄŻCE, CZY TEŻ OD RAZU SPODZIEWALIŚCIE SIĘ HISTORII W STYLU TEJ, KTÓRĄ POZNAŁYŚCIE?


Oliwia Potocka: Po przeczytaniu Czasu Żniw byłam bardziej niż zaskoczona, bo okazało się, że książka podobała mi się bardziej niż większość dystopii, jakie czytałam. Króciutki opis jaki znajduje się na okładce niejako przygotował mnie na to, co znajduje się w środku, ale, jak to bywa z opisami, nie odzwierciedlał ani trochę historii, która czekała na mnie na kartach powieści. Ciekawa bohaterka, dużo akcji i genialnie wykreowany świat przedstawiony to tylko niektóre rzeczy, za które pokochałam Czas Żniw. Największym zaskoczeniem dla mnie było to, jak książka mnie wciągnęła. Przeczytałam ją w dwa dni, a to dość duża objętościowo pozycja.

Marta Dąbkowska: Ja nie wiedziałam, czego się spodziewać. Spodziewałam się jakiegoś fantasy czy dystopii. Pierwsze wrażenie nie należało do najlepszych, miałam wielkie problemy, żeby wbić się w akcję. Przytłaczała mnie ilość informacji, nazewnictwo stworzone przez autorkę. Nie mogłam zrozumieć praw rządzących wykreowanym przez Samanthę światem. To wszystko sprawiłam, że nie byłam w stanie pochłonąć jej tak szybko jak Oliwia. Dopiero z czasem zaczęłam się wkręcać w akcję, zakochiwać albo nienawidzić. I potwierdzam. Opis nie jest w stanie odzwierciedlić tego, co dzieje się w środku. Biorąc pod uwagę, że sięgnęłam po tę pozycję przepadkiem i dodatkowo nie czułam się zachęcona skrótem, muszę powiedzieć, że moje emocje po lekturze odwróciły się o 180 stopni. Zakochałam się, pokochałam i długo nie mogłam o niej zapomnieć.

Paula Rzemińska: Ja także miałam lekki problem z nazewnictwem, często musiałam szukać na wcześniejszych stronach co dane określenie właściwie znaczy, ale po jakimś czasie wkręciłam się w to. Cały świat, w moim odczuciu nieco przewrotny, bardzo mi się spodobał, choć raczej nie chciałabym tam mieszkać. Zakończenie ma charakter otwarty, tym bardziej wyczekuję następnej części. Zaskoczyło mnie nagłe wzbudzenie uczuć u głównej bohaterki i jej "pana". Mimo wielu pozytywnych emocji z wszystkich tych stron, najbardziej w pamięć zapadł mi moment, kiedy dowiadujemy się, że chłopak, w którym skrycie kocha się główna bohaterka jest gejem. Kurczę, to najbardziej mnie rozbiło. Jako niepoprawna romantyczka, jestem uczulona na zawody miłosne. Bardzo polubiłam praktycznie wszystkich bohaterów, choć znienawidziłam tych, którzy do znienawidzenia byli stworzeni. Powieść była dużym, pozytywnym zaskoczeniem. Spodziewałam się raczej czegoś innego, ale ostatecznie ta wersja jest o niebo lepsza. W drugiej części spodziewam się jeszcze więcej tajemnic i fajerwerków, pierwszy tom postawił poprzeczkę bardzo wysoko. Dziw bierze, że jest to debiut.

Angelika Wawrzyniak: U mnie wyszło całkiem podobnie - nie wgryzłam się w fabułę z rozpędu tak jak zwykle miałam przy tego typu publikacjach. Treść książki wertowałam na zmianę ze słowniczkiem zamieszczonym na ostatnich stronach, ponieważ był to jedyny sposób na to, by się we wszystkim połapać. W ogóle uważam, że lektura pozbawiona tego wyjaśnienia byłaby praktycznie niemożliwa do ukończenia - świat wykreowany przez Samanthę Shannon jest ogromnie złożony i trudno byłoby przebrnąć przez książkę, nie znając podstaw tego skomplikowanego uniwersum. Generalnie jestem zdania, że blurb nie oddaje w pełni tego, co można znaleźć w środku "Czasu Żniw". Jak na debiut wyszło to nader dobrze - dojrzale i z pomysłem.

Patrycja Kiełczykowska: Moje stanowisko niewiele się różni. Autorka bardzo szybko nadała akcji tempo, a ja przez dłuższy czas miałam problem z wczuciem się w tę historię. Początkowo nie pomagało mi nawet uzupełnienie w postaci rozpiski z podziałem jasnowidzów. Nie mniej jednak im bardziej poznawałam ten świat, tym bardziej mnie wciągał, a ostatecznie nie mogłam się od niego oderwać. Bardzo zabolał mnie moment w którym musiałam zakończyć swoją przygodę z "Czasem Żniw". Od tamtej pory zaczęłam zauważać, jak często niedopracowane są światy wykreowane przez autorów. Często jeden z pisarzy inspiruje się pomysłem kogoś innego. Samantha Shannon udowodniła, że można stworzyć coś naprawdę oryginalnego i wyjątkowego. Za to jej dziękuję, bo od tamtej pory nie spotkałam się z równie skomplikowanym i oryginalnym światem.

OP: Nie dziwię się Wam, że miałyście problemy z nazewnictwem. Ja sama raczej szybko się we wszystkim odnajduję, ale nie będę ukrywać, że korzystałam z grafu 'Siedem Kategorii Jasnowidzenia' zamieszczonego na początkowych stronach powieści, by ogarnąć jakoś tych wszystkich nadprzyrodzonych, w szczególności ich podział i przyporządkowanie do kategorii. Bardzo pomocna była też mapka. Dzięki niej mogłam lepiej wyobrazić sobie przestrzeń w Kolonii Karnej Szeol I. Słowniczek też mi pomógł raz czy dwa.
Tak jak napisała Patrycja, autorka bardzo szybko nadała akcji tempo, przez co nie mamy szansy zagłębić się od początku w świat i do końca poznać panujące w nim zasady. Dopiero w późniejszych rozdziałach można co nieco znaleźć we wspomnieniach Paige, ale to i tak bardzo okrojona wiedza. Na szczęście w ''Zakonie Mimów'' funkcjonowanie całego systemu SajLo można poznać w praktyce


CO SĄDZICIE O SAMYM POMYŚLE AUTORKI NA KSIĄŻKĘ?


MD: Szczerze? To właśnie dzięki temu ta pozycja w ogóle mnie zainteresowała. Nie oszukujmy się, miałam już nieco dość wampirów, wilkołaków. Nawet elfy i wróżki mi się przejadły. A tu? Autorka wreszcie zaserwowała nam coś całkiem nowego. Wróżbici i jasnowidztwo - jedna, niespotykana i niesamowicie intrygująca sprawa. Ale warto zaznaczyć, że oprócz zwykłego wróżenia z kart czy z fusów, mamy tu włamywanie się do umysłów, do snów. Postacie zdobywają w ten sposób potrzebne informacje, a nawet zabijają. Czegoś takiego nigdy nie było. To nie jest kolejny, powielony schemat, a chyba wszyscy wiemy, że w dzisiejszych czasach wymyślenie czegoś oryginalnej i niepowtarzalnego graniczy niemal z cudem.

PR: Zgadzam się z Martą, dzięki zamysłowi ta powieść wyróżnia się na tle innych i jest godna uwagi. Niepowtarzalność, którą teraz ciężko zyskać, jest w cenie. Bez tego byłoby to nudne i chyba wszyscy się ze mną zgodzą  W głowie autorki wiele się działo, cieszę się, że tak genialnie przelała to na papier.

AW: Patrząc na złożone uniwersum składające się na świat "Czasu Żniw", aż dziw człowieka bierze, że tę powieść napisała tak młoda osoba. Nie odmówię jej pomysłowi oryginalności, jednak chciałabym podkreślić, że nie zawsze jest tak, że przyjmuje się tylko to, co oryginalne. JKR napisała cykl o czarodziejach, co zrobiły przed nią dziesiątki osób, a jednak dziś nie ma nikogo, kto nie znałby Harry'ego Pottera. Autorce "Czasu Żniw" po prostu się poszczęściło - choć nie zmienia to faktu, że wpadła na genialny pomysł, który bardzo dobrze się przyjął.

PK:  Zgadam się częściowo z Angeliką. Moim zdaniem pomysł odgrywa spory udział w całości. Jest masa znanych książek, które są przynajmniej częściowo oryginalne. Tak jak wy, uważam, że pomysł Shannon był nietuzinkowy. Ale nie można zapominać o reszcie. Nie tylko sama idea jasnowidzów się tutaj liczy, ale również wydarzenia, które rozgrywają się w Szeolu I. Autorka bardzo zręcznie to połączyła i przez to całość wydaje mi się być jeszcze atrakcyjniejsza. Nie wiem jak wy, ale ja po prostu nie mogłam się doszukać czegoś, co nie byłoby oryginalnym i ciekawym posunięciem.

OP: Absolutnie zgadzam się z Martą i Paulą. Shannon wykorzystała lukę na rynku wydawniczym i stworzyła świat i bohaterów jakich jeszcze nie było. To prawda, jasnowidzowie nie są częstym tematem poruszanym przez pisarzy, i jest naprawdę mało książek w tych klimatach. Sama nie jestem pewna, czy czytałam jakąś inną książkę, gdzie główny bohater/bohaterka jest jasnowidzem. W dodatku  autorka pokusiła się w wyróżnienie kategorii jasnowidzenia, co czyni zarówno tę książkę, jak i całą serię niezwykle oryginalną. Mogę zgodzić się także z Patrycją, bo sposób wykreowania bohaterów i ich zdolności to tylko połowa sukcesu tej powieści, ważne są także wydarzenia.


CO SĄDZICIE O BOHATERACH?


AW: Jako że zwykle mam tak, że zapamiętuję tylko kilka najważniejszych postaci w książce, skupię się na Paige i Naczelniku (bo reszty zbytnio nie pamiętam). Przede wszystkim chcę podkreślić, że polubiłam tę dwójkę już na samym wstępie i czułam, że ta znajomość okaże się przełomowa dla całego świata przedstawionego. Paige uważam za krnąbrną i odważną dziewczynę, za którą można wskoczyć w ogień, zaś Naczelnika widzę jako największą zagadkę powieści - im bardziej ukrywał informacje o sobie, tym bardziej ja chciałam je poznać.

PK: Całkowicie zgadzam się z Angeliką. Miałam tak samo. Jeżeli chodzi o bohaterów, bardzo szybko wyrobiłam sobie o nich zdanie, a Naczelnika polubiłam już od pierwszej sceny z jego udziałem.
Zresztą każdy z bohaterów był oryginalny, prezentował inne postawy, pragnienia. Zwykle mam problem z zapamiętaniem poszczególnych postaci, a tutaj nie miałam takiego problemu. Bardzo szybko utożsamiłam się z nimi i dzięki tym bohaterom, tym bardziej nie mogę się doczekać zapoznania z kontynuacją.

OP: Paige jako protagonistka w "Czasie Żniw" sprawdziła się bardzo dobrze.  Odważna i nieustraszona. Potrafi trzeźwo ocenić sytuację i znaleźć wyjście z niemal każdej sytuacji. Naczelnik od samego początku był dla mnie postacią-zagadką, tak jak powiedziała to Angelika. Intrygował mnie, ale nie zapałałam do niego zbyt wielką sympatią. Dlatego pocałunek wyżej wspomnianej dwójki mnie zaskoczył. Kompletnie się tego nie spodziewałam i dalej traktuję go jako niepotrzebny. A Paige widziałam w parze z Julianem, ale na moje nieszczęście nic z tego. Dopiero w drugim tomie serii jakoś bardziej polubiłam Arcturusa. Z innych bohaterów bardzo cenię sobie postać Jaxa, którego może nie ma za wiele w 'Czasie Żniw', ale za to w 'Zakonie Mimów' przechodzi samego siebie.

MD: Mi wyjątkowo spodobało się, że autorka wymyśliła te różne umiejętności. Że nie opierało się to tylko na widzeniu przyszłości czy wróżeniu z dłoni. Że tyle tam tego było, różnych zdolności, różnych aspektów. A co do bohaterów - Paige oczywiście taka moja dzielna feministka.  No i Naczelnik. Nie wiem, czy tylko mi, ale ich relacja kojarzyła się z Rose i Dimitrem z Akademii Wampirów. No i Jax. Jax, który zaintrygował mnie może bardziej w drugim tomie, niż w pierwszym. Jak dla Angeliki i Oliwii Naczelnik był człowiekiem zagadką, tak dla mnie był nim Jax. Fascynuje mnie jego osoba. Serio. Aż teraz taka refleksja mnie napadła...

OP: Jaxona da się lepiej poznać w drugim tomie, ale i tak nie mówi czytelnikowi wszystkiego. Jego postać jest świetna. I bardzo podoba mi się to jak barwnie się wypowiada. No po prostu coś pięknego J


CO MYŚLICIE O WĄTKU MIŁOSNYM? Byłyście zaskoczone rozwojem uczuć pomiędzy bohaterami? A może od początku się spodziewałyście takiego rozwoju sytuacji?


AW: Dla mnie pocałunek pod koniec książki był jak cios obuchem prosto w twarz. Czyli że w ogóle się go nie spodziewałam. Prędzej liczyłam na jakieś ojcowskie zapędy Arcturusa wobec Paige, a tu proszę. Byłam kompletnie zaskoczona, ale i zadowolona. Lubię takie związki. Trudne, skomplikowane, nieoczywiste.

PK: Całkowicie się zgadzam! Moja sytuacja była trochę inna, bo od początku im kibicowałam. Naczelnika polubiłam od pierwszej sceny z jego udziałem. Przez cały czas liczyłam na to, że właśnie w tym kierunku rozwinie się wątek miłosny. Ostatecznie pocałunek w takim momencie był dla mnie niemałym zaskoczeniem, ale bardzo pozytywnym. Stał się również kolejnym elementem, przez który jeszcze bardziej chcę poznać dalsze losy bohaterów. Po prostu muszę wiedzieć, jak się to potoczy dalej!

OP: Zgadzam się w 100% z Angeliką. Byłam ogromnie zaskoczona kiedy w ostatnich rozdziałach coś zaczynało się dziać między Paige i Naczelnikiem, tak 'na poważnie'. Jak już wspominałam wcześniej, Paige 'shippowałam' raczej z Julianem, niż z Naczelnikiem. To chyba przez pozycję jaką miał Refaita w Szeolu I ten cały pokręcony związek z Nashirą. Wątku miłosnego się nie spodziewałam i nie liczyłam na niego, bo i bez niego książka byłaby świetna. I cieszę się, że owy wątek został wyeksponowany przez autorkę dopiero pod koniec powieści, bo zamiast wplatać go na siłę w pierwszym tomie serii, mogła ładnie go rozwinąć w drugim.

MD: W sumie ten romans to chyba jedyna rzecz, jaką przewidziałam. Jest dziewczyna, jest niedostępny facet. To, kurczę, musi się zakończyć romansem. Chociaż zakończenie mnie rozstroiło. No taka Akademia Wampirów jak dla mnie. No ale tak jak Angielika lubię te nieoczywiste i skomplikowane związki, więc również ich shippowałam. Co nie zmienia faktu, że w Naczelniku sama się nie zakochałam. Jak dla mnie jest zbyt oschły. W sumie nie ma co się dziwić, nie będę od Refaity uczuć i emocji wymagała. No ale Nick złamał mi serce. Jakże to tak. No jakże.

AW: Marta, wydaje mi się, że Naczelnik nie należy do tego typu męskich postaci, w których się zakochuje. To tak jakbyś się miała zakochać w Gollumie  Niby go lubisz, ale jednak to nie to...

PK:  Marta, chcę tylko zwrócić uwagę na nieoczywistą i bolesną przeszłość Naczelnika. Pamiętajmy, że musi ukrywać swoje emocje i myśli, przez wydarzenia do których doszło w przeszłości. Przecież, gdyby wyjawił się z jakimikolwiek uczuciami i emanował niechęcią do Szeolu, to jego "narzeczona" by raczej zabiła, choćby przy cieniu podejrzeń.  Z opisów i sugestii autorki miałam raczej wrażenie, że kiedyś był inny, bardziej ludzki.

PR: Jest bardziej ludzki, podejrzewam go nawet o ciepłe uczucia, ale nie zmieni swojej natury i zawsze w jakiś sposób, nie ważne ile by się starał, pozostanie Refaitą, który zabijał. Okrutnie mordował.

MD: Ja to się boję, co autorka jeszcze wymyśli. Ma być kilka tomów (siedem? Dobrze słyszałam?) Aż się boję, co się wydarzy patrząc na to, co działo się w pierwszym i - o zgrozo! - w drugim.

OP: Tak, będzie siedem tomów. Jak na razie obydwa, które wyszły są świetne. Słyszałam też, że autorka już kończy prace nad kolejnym tomem. Już podobno jest po edycji itp.


A JAK WYOBRAŻAŁYŚCIE SOBIE EMMITÓW?


OP: Jako monstrum, coś jak wilkołak. Albo jak niektóre kreatury z BloodBorne J

MD: Ja widziałam w nich takie wielkie pająki. Jak w HP albo w Więźniu Labiryntu. Takie olbrzymie, paskudne. Fuj.


POLECAMY, CZY NIE POLECAMY?


PK: "Czas Żniw" był dla mnie jednym wielkim zaskoczeniem i teraz nie wyobrażam sobie, jak mogłabym po niego nie sięgnąć. Aż dziwi mnie fakt, że kupiłam go tylko dlatego, że skusiła mnie promocja. Teraz tylko jeszcze bardziej ją doceniam i gorąco polecam, bo jeżeli ktoś szuka czegoś fajnego, oryginalnego, a przede wszystkim zaskakującego, to "Czas Żniw" powinien przypaść tej osobie do gustu.

PR: "Czas żniw" jest super, genialne, fenomenalne, świetne, a Nick łamie serce :')

MD: Ja chciałam tylko powiedzieć, że Czas Żniw czytałam jeszcze zanim było o nim głośno. Zaczęłam to nagłaśniać gdzie tylko się dało i wierzę, że choć kilka osób dzięki moim poleceniom sięgnęło po tę pozycję i zakochało się w niej. Bo warto. Bo nie ma nudnych, przydługich opisów, tylko akcja pędząca na łeb i szyję. I może lektura ta wymaga skupienia. Ale mózg po niej boli - w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu.

OP: ''Czas Żniw'' to pozycja zdecydowanie warta polecenia. Jest to zdecydowanie jedna z najlepszych powieści dystopijnych na rynku i bardzo cieszy mnie fakt, że seria będzie miała aż siedem tomów. Można zostać z Paige na dłużej i powoli odkrywać jej świat. Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się przeczytać tę książkę i na pewno będę kontynuować moją przygodę z serią Samanthy Shannon J

AW: "Czas Żniw", choć z początku trudny w odbiorze, okazał się strzałem w dziesiątkę. Bardzo się cieszę, że został wydany w Polsce, bo wnosi do literatury powiew świeżości, którego nam wszystkim brakowało. Mówiąc najprościej: polecam! 


W imieniu swoim i reszty uczestniczek dyskusji, serdecznie Wam dziękuję za przeczytanie całości. Trochę się rozpisałyśmy i zdaję sobie sprawę, że całość wyszła dosyć długa, ale za to chyba czuć te wszystkie emocje, które wywołał u nas "Czas Żniw"! :) 


PS. Gratuluję wytrwałości ;)


 

10 komentarzy:

  1. No i... zostałam zaspojlerowana. Ale i tak chcę przeczytać tę książkę. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego wolałam ostrzec :D I tak nie wiesz jakiś 99% buahahahahah :D
      Naprawdę warto, zresztą widać to po opiniach, jakie zbiera książka. Szczerze mówiąc nie spotkałam nigdy negatywnej recenzji "Czasu Żniw" :D

      Usuń
  2. Eeeeeej, nawet nie wyszło mi tak źle! Myślałam, że będzie bardziej nieskładnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowna lektura, a do tego nie tak łatwa jak inne na rynku. ;) Trzeba się nad nią skupić. ;) Bohaterowie są świetnie zarysowani, szczególnie zespół, który polubiłam i główną parę, ale "ci źli" też byli godni zapamiętania. Wątek miłosny przeczuwałam, ale nie spodziewałam się, że autorka tak nim pokieruje, oddała tylko jego zarysy, był niezwykle delikatny. :) Więcej takich dyskusji. ;) Świetny pomysł! :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawi mnie ta książka, ale póki co chyba nie będę miała do niej dostępu :c

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam jeszcze, ale po prostu wszyscy polecają, więc mam ogromną ochotę na nią.
    Trochę się boje, że będzie aż tyle tomów, ale jeśli autorka będzie utrzymywać poziom to nic nie szkodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooo fajny post :D Podoba mi się. Ja Czas żniw pokochałam!

    OdpowiedzUsuń

Witam,
Dziękuję za wszystkie komentarze, dodawanie się do obserwatorów i lajki na facebooku. Cieszę się, że dotarliście aż tutaj i mam nadzieję, że zarówno moje posty, jak i blog, się Wam spodobały.
Mam nadzieję, że będziecie wpadać tutaj częściej <3

Patiopea