Może część z Was słyszała już o tym programie, inni dowiadują się w tym momencie podczas czytania mojego postu. "Recenzencki Klub Dyskusyjny" to inicjatywa, którą rozpoczęła cudowna Natalia z "Książkowe kocha, nie kocha". Co tydzień w piątek odbywają się dyskusje na temat różnych książek, albo rzeczy około tematycznych. Jest to program specjalnie dla recenzentów i każdy mający chęć wzięcia udziału może się zgłosić np. pisząc wiadomość prywatną na fb "Książkowe kocha, nie kocha". Zezwalamy na spoilery więc jeżeli jeszcze nie czytaliście książki polecam się wystrzegać i najpierw sięgnąć po "Czas Żniw" :)
Oliwia Potocka (OP) z bloga "Zaczytana Blondynka"
Marta Dąbkowska (MD) z bloga "Secret-Books"
Paula Rzemińska (PR) z bloga "Chcę coś znaczyć w świecie książek"
Angelika Wawrzyniak (AW) z bloga "Zrecenzujemy"
W dyskusji biorą udział:
Patrycja Kiełczykowska (PK) - ja, jako hostująca i prowadząca dyskusję, dzięki czemu możecie ją czytać na tej stronie.Oliwia Potocka (OP) z bloga "Zaczytana Blondynka"
Marta Dąbkowska (MD) z bloga "Secret-Books"
Paula Rzemińska (PR) z bloga "Chcę coś znaczyć w świecie książek"
Angelika Wawrzyniak (AW) z bloga "Zrecenzujemy"
JAKIE BYŁO WASZE PIERWSZE WRAŻENIE? BYŁYŚCIE ZASKOCZONE TYM, CO ZNALAZŁYŚCIE W KSIĄŻCE, CZY TEŻ OD RAZU SPODZIEWALIŚCIE SIĘ HISTORII W STYLU TEJ, KTÓRĄ POZNAŁYŚCIE?
Oliwia
Potocka: Po przeczytaniu Czasu Żniw byłam bardziej niż zaskoczona, bo okazało
się, że książka podobała mi się bardziej niż większość dystopii, jakie
czytałam. Króciutki opis jaki znajduje się na okładce niejako przygotował mnie
na to, co znajduje się w środku, ale, jak to bywa z opisami, nie odzwierciedlał
ani trochę historii, która czekała na mnie na kartach powieści. Ciekawa
bohaterka, dużo akcji i genialnie wykreowany świat przedstawiony to tylko
niektóre rzeczy, za które pokochałam Czas Żniw. Największym zaskoczeniem dla
mnie było to, jak książka mnie wciągnęła. Przeczytałam ją w dwa dni, a to dość
duża objętościowo pozycja.
Marta
Dąbkowska: Ja nie wiedziałam, czego się spodziewać. Spodziewałam się jakiegoś
fantasy czy dystopii. Pierwsze wrażenie nie należało do najlepszych, miałam
wielkie problemy, żeby wbić się w akcję. Przytłaczała mnie ilość informacji,
nazewnictwo stworzone przez autorkę. Nie mogłam zrozumieć praw rządzących
wykreowanym przez Samanthę światem. To wszystko sprawiłam, że nie byłam w
stanie pochłonąć jej tak szybko jak Oliwia. Dopiero z czasem zaczęłam się
wkręcać w akcję, zakochiwać albo nienawidzić. I potwierdzam. Opis nie jest w
stanie odzwierciedlić tego, co dzieje się w środku. Biorąc pod uwagę, że
sięgnęłam po tę pozycję przepadkiem i dodatkowo nie czułam się zachęcona
skrótem, muszę powiedzieć, że moje emocje po lekturze odwróciły się o 180
stopni. Zakochałam się, pokochałam i długo nie mogłam o niej zapomnieć.
Paula
Rzemińska: Ja także miałam lekki problem z nazewnictwem, często musiałam szukać
na wcześniejszych stronach co dane określenie właściwie znaczy, ale po jakimś
czasie wkręciłam się w to. Cały świat, w moim odczuciu nieco przewrotny, bardzo
mi się spodobał, choć raczej nie chciałabym tam mieszkać. Zakończenie ma
charakter otwarty, tym bardziej wyczekuję następnej części. Zaskoczyło mnie
nagłe wzbudzenie uczuć u głównej bohaterki i jej "pana". Mimo wielu
pozytywnych emocji z wszystkich tych stron, najbardziej w pamięć zapadł mi
moment, kiedy dowiadujemy się, że chłopak, w którym skrycie kocha się główna
bohaterka jest gejem. Kurczę, to najbardziej mnie rozbiło. Jako niepoprawna
romantyczka, jestem uczulona na zawody miłosne. Bardzo polubiłam praktycznie
wszystkich bohaterów, choć znienawidziłam tych, którzy do znienawidzenia byli stworzeni.
Powieść była dużym, pozytywnym zaskoczeniem. Spodziewałam się raczej czegoś
innego, ale ostatecznie ta wersja jest o niebo lepsza. W drugiej części
spodziewam się jeszcze więcej tajemnic i fajerwerków, pierwszy tom postawił
poprzeczkę bardzo wysoko. Dziw bierze, że jest to debiut.
Angelika
Wawrzyniak: U mnie wyszło całkiem podobnie - nie wgryzłam się w fabułę z
rozpędu tak jak zwykle miałam przy tego typu publikacjach. Treść książki
wertowałam na zmianę ze słowniczkiem zamieszczonym na ostatnich stronach,
ponieważ był to jedyny sposób na to, by się we wszystkim połapać. W ogóle
uważam, że lektura pozbawiona tego wyjaśnienia byłaby praktycznie niemożliwa do
ukończenia - świat wykreowany przez Samanthę Shannon jest ogromnie złożony i
trudno byłoby przebrnąć przez książkę, nie znając podstaw tego skomplikowanego
uniwersum. Generalnie jestem zdania, że blurb nie oddaje w pełni tego, co można
znaleźć w środku "Czasu Żniw". Jak na debiut wyszło to nader dobrze -
dojrzale i z pomysłem.
Patrycja
Kiełczykowska: Moje stanowisko niewiele się różni. Autorka bardzo szybko nadała
akcji tempo, a ja przez dłuższy czas miałam problem z wczuciem się w tę
historię. Początkowo nie pomagało mi nawet uzupełnienie w postaci rozpiski z
podziałem jasnowidzów. Nie mniej jednak im bardziej poznawałam ten świat, tym
bardziej mnie wciągał, a ostatecznie nie mogłam się od niego oderwać. Bardzo
zabolał mnie moment w którym musiałam zakończyć swoją przygodę z "Czasem
Żniw". Od tamtej pory zaczęłam zauważać, jak często niedopracowane są
światy wykreowane przez autorów. Często jeden z pisarzy inspiruje się pomysłem
kogoś innego. Samantha Shannon udowodniła, że można stworzyć coś naprawdę
oryginalnego i wyjątkowego. Za to jej dziękuję, bo od tamtej pory nie spotkałam
się z równie skomplikowanym i oryginalnym światem.
OP: Nie
dziwię się Wam, że miałyście problemy z nazewnictwem. Ja sama raczej szybko się
we wszystkim odnajduję, ale nie będę ukrywać, że korzystałam z grafu 'Siedem
Kategorii Jasnowidzenia' zamieszczonego na początkowych stronach powieści, by
ogarnąć jakoś tych wszystkich nadprzyrodzonych, w szczególności ich podział i
przyporządkowanie do kategorii. Bardzo pomocna była też mapka. Dzięki niej
mogłam lepiej wyobrazić sobie przestrzeń w Kolonii Karnej Szeol I. Słowniczek też
mi pomógł raz czy dwa.
Tak jak
napisała Patrycja, autorka bardzo szybko nadała akcji tempo, przez co nie mamy
szansy zagłębić się od początku w świat i do końca poznać panujące w nim
zasady. Dopiero w późniejszych rozdziałach można co nieco znaleźć we wspomnieniach
Paige, ale to i tak bardzo okrojona wiedza. Na szczęście w ''Zakonie Mimów''
funkcjonowanie całego systemu SajLo można poznać w praktyce
CO SĄDZICIE O SAMYM POMYŚLE AUTORKI NA KSIĄŻKĘ?
MD: Szczerze?
To właśnie dzięki temu ta pozycja w ogóle mnie zainteresowała. Nie oszukujmy
się, miałam już nieco dość wampirów, wilkołaków. Nawet elfy i wróżki mi się
przejadły. A tu? Autorka wreszcie zaserwowała nam coś całkiem nowego. Wróżbici
i jasnowidztwo - jedna, niespotykana i niesamowicie intrygująca sprawa. Ale
warto zaznaczyć, że oprócz zwykłego wróżenia z kart czy z fusów, mamy tu
włamywanie się do umysłów, do snów. Postacie zdobywają w ten sposób potrzebne
informacje, a nawet zabijają. Czegoś takiego nigdy nie było. To nie jest
kolejny, powielony schemat, a chyba wszyscy wiemy, że w dzisiejszych czasach
wymyślenie czegoś oryginalnej i niepowtarzalnego graniczy niemal z cudem.
PR: Zgadzam
się z Martą, dzięki zamysłowi ta powieść wyróżnia się na tle innych i jest
godna uwagi. Niepowtarzalność, którą teraz ciężko zyskać, jest w cenie. Bez
tego byłoby to nudne i chyba wszyscy się ze mną zgodzą W głowie autorki wiele się działo, cieszę
się, że tak genialnie przelała to na papier.
AW: Patrząc
na złożone uniwersum składające się na świat "Czasu Żniw", aż dziw
człowieka bierze, że tę powieść napisała tak młoda osoba. Nie odmówię jej
pomysłowi oryginalności, jednak chciałabym podkreślić, że nie zawsze jest tak,
że przyjmuje się tylko to, co oryginalne. JKR napisała cykl o czarodziejach, co
zrobiły przed nią dziesiątki osób, a jednak dziś nie ma nikogo, kto nie znałby
Harry'ego Pottera. Autorce "Czasu Żniw" po prostu się poszczęściło -
choć nie zmienia to faktu, że wpadła na genialny pomysł, który bardzo dobrze
się przyjął.
PK: Zgadam się częściowo z Angeliką. Moim
zdaniem pomysł odgrywa spory udział w całości. Jest masa znanych książek, które
są przynajmniej częściowo oryginalne. Tak jak wy, uważam, że pomysł Shannon był
nietuzinkowy. Ale nie można zapominać o reszcie. Nie tylko sama idea
jasnowidzów się tutaj liczy, ale również wydarzenia, które rozgrywają się w
Szeolu I. Autorka bardzo zręcznie to połączyła i przez to całość wydaje mi się
być jeszcze atrakcyjniejsza. Nie wiem jak wy, ale ja po prostu nie mogłam się
doszukać czegoś, co nie byłoby oryginalnym i ciekawym posunięciem.
OP: Absolutnie
zgadzam się z Martą i Paulą. Shannon wykorzystała lukę na rynku wydawniczym i
stworzyła świat i bohaterów jakich jeszcze nie było. To prawda, jasnowidzowie
nie są częstym tematem poruszanym przez pisarzy, i jest naprawdę mało książek w
tych klimatach. Sama nie jestem pewna, czy czytałam jakąś inną książkę, gdzie
główny bohater/bohaterka jest jasnowidzem. W dodatku autorka pokusiła się w wyróżnienie kategorii
jasnowidzenia, co czyni zarówno tę książkę, jak i całą serię niezwykle
oryginalną. Mogę zgodzić się także z Patrycją, bo sposób wykreowania bohaterów
i ich zdolności to tylko połowa sukcesu tej powieści, ważne są także
wydarzenia.
CO SĄDZICIE O BOHATERACH?
AW: Jako że
zwykle mam tak, że zapamiętuję tylko kilka najważniejszych postaci w książce,
skupię się na Paige i Naczelniku (bo reszty zbytnio nie pamiętam). Przede
wszystkim chcę podkreślić, że polubiłam tę dwójkę już na samym wstępie i
czułam, że ta znajomość okaże się przełomowa dla całego świata przedstawionego.
Paige uważam za krnąbrną i odważną dziewczynę, za którą można wskoczyć w ogień,
zaś Naczelnika widzę jako największą zagadkę powieści - im bardziej ukrywał
informacje o sobie, tym bardziej ja chciałam je poznać.
PK:
Całkowicie zgadzam się z Angeliką. Miałam tak samo. Jeżeli chodzi o bohaterów,
bardzo szybko wyrobiłam sobie o nich zdanie, a Naczelnika polubiłam już od
pierwszej sceny z jego udziałem.
Zresztą
każdy z bohaterów był oryginalny, prezentował inne postawy, pragnienia. Zwykle
mam problem z zapamiętaniem poszczególnych postaci, a tutaj nie miałam takiego
problemu. Bardzo szybko utożsamiłam się z nimi i dzięki tym bohaterom, tym
bardziej nie mogę się doczekać zapoznania z kontynuacją.
OP: Paige
jako protagonistka w "Czasie Żniw" sprawdziła się bardzo dobrze. Odważna i nieustraszona. Potrafi trzeźwo
ocenić sytuację i znaleźć wyjście z niemal każdej sytuacji. Naczelnik od samego
początku był dla mnie postacią-zagadką, tak jak powiedziała to Angelika.
Intrygował mnie, ale nie zapałałam do niego zbyt wielką sympatią. Dlatego
pocałunek wyżej wspomnianej dwójki mnie zaskoczył. Kompletnie się tego nie
spodziewałam i dalej traktuję go jako niepotrzebny. A Paige widziałam w parze z
Julianem, ale na moje nieszczęście nic z tego. Dopiero w drugim tomie serii
jakoś bardziej polubiłam Arcturusa. Z innych bohaterów bardzo cenię sobie
postać Jaxa, którego może nie ma za wiele w 'Czasie Żniw', ale za to w 'Zakonie
Mimów' przechodzi samego siebie.
MD: Mi wyjątkowo
spodobało się, że autorka wymyśliła te różne umiejętności. Że nie opierało się
to tylko na widzeniu przyszłości czy wróżeniu z dłoni. Że tyle tam tego było,
różnych zdolności, różnych aspektów. A co do bohaterów - Paige oczywiście taka
moja dzielna feministka. No i Naczelnik.
Nie wiem, czy tylko mi, ale ich relacja kojarzyła się z Rose i Dimitrem z
Akademii Wampirów. No i Jax. Jax, który zaintrygował mnie może bardziej w
drugim tomie, niż w pierwszym. Jak dla Angeliki i Oliwii Naczelnik był
człowiekiem zagadką, tak dla mnie był nim Jax. Fascynuje mnie jego osoba.
Serio. Aż teraz taka refleksja mnie napadła...
OP: Jaxona
da się lepiej poznać w drugim tomie, ale i tak nie mówi czytelnikowi
wszystkiego. Jego postać jest świetna. I bardzo podoba mi się to jak barwnie
się wypowiada. No po prostu coś pięknego J
CO MYŚLICIE O WĄTKU MIŁOSNYM? Byłyście zaskoczone rozwojem uczuć pomiędzy bohaterami? A może od początku się spodziewałyście takiego rozwoju sytuacji?
AW: Dla mnie
pocałunek pod koniec książki był jak cios obuchem prosto w twarz. Czyli że w
ogóle się go nie spodziewałam. Prędzej liczyłam na jakieś ojcowskie zapędy
Arcturusa wobec Paige, a tu proszę. Byłam kompletnie zaskoczona, ale i
zadowolona. Lubię takie związki. Trudne, skomplikowane, nieoczywiste.
PK: Całkowicie
się zgadzam! Moja sytuacja była trochę inna, bo od początku im kibicowałam.
Naczelnika polubiłam od pierwszej sceny z jego udziałem. Przez cały czas
liczyłam na to, że właśnie w tym kierunku rozwinie się wątek miłosny.
Ostatecznie pocałunek w takim momencie był dla mnie niemałym zaskoczeniem, ale
bardzo pozytywnym. Stał się również kolejnym elementem, przez który jeszcze
bardziej chcę poznać dalsze losy bohaterów. Po prostu muszę wiedzieć, jak się
to potoczy dalej!
OP: Zgadzam
się w 100% z Angeliką. Byłam ogromnie zaskoczona kiedy w ostatnich rozdziałach
coś zaczynało się dziać między Paige i Naczelnikiem, tak 'na poważnie'. Jak już
wspominałam wcześniej, Paige 'shippowałam' raczej z Julianem, niż z
Naczelnikiem. To chyba przez pozycję jaką miał Refaita w Szeolu I ten cały
pokręcony związek z Nashirą. Wątku miłosnego się nie spodziewałam i nie
liczyłam na niego, bo i bez niego książka byłaby świetna. I cieszę się, że owy
wątek został wyeksponowany przez autorkę dopiero pod koniec powieści, bo
zamiast wplatać go na siłę w pierwszym tomie serii, mogła ładnie go rozwinąć w
drugim.
MD: W sumie
ten romans to chyba jedyna rzecz, jaką przewidziałam. Jest dziewczyna, jest
niedostępny facet. To, kurczę, musi się zakończyć romansem. Chociaż zakończenie
mnie rozstroiło. No taka Akademia Wampirów jak dla mnie. No ale tak jak
Angielika lubię te nieoczywiste i skomplikowane związki, więc również ich
shippowałam. Co nie zmienia faktu, że w Naczelniku sama się nie zakochałam. Jak
dla mnie jest zbyt oschły. W sumie nie ma co się dziwić, nie będę od Refaity
uczuć i emocji wymagała. No ale Nick złamał mi serce. Jakże to tak. No jakże.
AW: Marta,
wydaje mi się, że Naczelnik nie należy do tego typu męskich postaci, w których
się zakochuje. To tak jakbyś się miała zakochać w Gollumie Niby go lubisz, ale jednak to nie to...
PK: Marta, chcę tylko zwrócić uwagę na
nieoczywistą i bolesną przeszłość Naczelnika. Pamiętajmy, że musi ukrywać swoje
emocje i myśli, przez wydarzenia do których doszło w przeszłości. Przecież,
gdyby wyjawił się z jakimikolwiek uczuciami i emanował niechęcią do Szeolu, to
jego "narzeczona" by raczej zabiła, choćby przy cieniu podejrzeń. Z opisów i sugestii autorki miałam raczej
wrażenie, że kiedyś był inny, bardziej ludzki.
PR: Jest
bardziej ludzki, podejrzewam go nawet o ciepłe uczucia, ale nie zmieni swojej
natury i zawsze w jakiś sposób, nie ważne ile by się starał, pozostanie
Refaitą, który zabijał. Okrutnie mordował.
MD: Ja to
się boję, co autorka jeszcze wymyśli. Ma być kilka tomów (siedem? Dobrze
słyszałam?) Aż się boję, co się wydarzy patrząc na to, co działo się w
pierwszym i - o zgrozo! - w drugim.
OP: Tak,
będzie siedem tomów. Jak na razie obydwa, które wyszły są świetne. Słyszałam
też, że autorka już kończy prace nad kolejnym tomem. Już podobno jest po edycji
itp.
A JAK WYOBRAŻAŁYŚCIE SOBIE EMMITÓW?
OP: Jako
monstrum, coś jak wilkołak. Albo jak niektóre kreatury z BloodBorne J
MD: Ja
widziałam w nich takie wielkie pająki. Jak w HP albo w Więźniu Labiryntu. Takie
olbrzymie, paskudne. Fuj.
POLECAMY, CZY NIE POLECAMY?
PK: "Czas
Żniw" był dla mnie jednym wielkim zaskoczeniem i teraz nie wyobrażam
sobie, jak mogłabym po niego nie sięgnąć. Aż dziwi mnie fakt, że kupiłam go
tylko dlatego, że skusiła mnie promocja. Teraz tylko jeszcze bardziej ją
doceniam i gorąco polecam, bo jeżeli ktoś szuka czegoś fajnego, oryginalnego, a
przede wszystkim zaskakującego, to "Czas Żniw" powinien przypaść tej
osobie do gustu.
PR: "Czas
żniw" jest super, genialne, fenomenalne, świetne, a Nick łamie serce :')
MD: Ja
chciałam tylko powiedzieć, że Czas Żniw czytałam jeszcze zanim było o nim
głośno. Zaczęłam to nagłaśniać gdzie tylko się dało i wierzę, że choć kilka
osób dzięki moim poleceniom sięgnęło po tę pozycję i zakochało się w niej. Bo
warto. Bo nie ma nudnych, przydługich opisów, tylko akcja pędząca na łeb i
szyję. I może lektura ta wymaga skupienia. Ale mózg po niej boli - w
najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu.
OP: ''Czas
Żniw'' to pozycja zdecydowanie warta polecenia. Jest to zdecydowanie jedna z
najlepszych powieści dystopijnych na rynku i bardzo cieszy mnie fakt, że seria
będzie miała aż siedem tomów. Można zostać z Paige na dłużej i powoli odkrywać
jej świat. Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się przeczytać tę książkę i
na pewno będę kontynuować moją przygodę z serią Samanthy Shannon J
AW: "Czas
Żniw", choć z początku trudny w odbiorze, okazał się strzałem w
dziesiątkę. Bardzo się cieszę, że został wydany w Polsce, bo wnosi do
literatury powiew świeżości, którego nam wszystkim brakowało. Mówiąc
najprościej: polecam!
No i... zostałam zaspojlerowana. Ale i tak chcę przeczytać tę książkę. :D
OdpowiedzUsuńDlatego wolałam ostrzec :D I tak nie wiesz jakiś 99% buahahahahah :D
UsuńNaprawdę warto, zresztą widać to po opiniach, jakie zbiera książka. Szczerze mówiąc nie spotkałam nigdy negatywnej recenzji "Czasu Żniw" :D
Eeeeeej, nawet nie wyszło mi tak źle! Myślałam, że będzie bardziej nieskładnie :D
OdpowiedzUsuńA tam, jest dobrze :)
UsuńCudowna lektura, a do tego nie tak łatwa jak inne na rynku. ;) Trzeba się nad nią skupić. ;) Bohaterowie są świetnie zarysowani, szczególnie zespół, który polubiłam i główną parę, ale "ci źli" też byli godni zapamiętania. Wątek miłosny przeczuwałam, ale nie spodziewałam się, że autorka tak nim pokieruje, oddała tylko jego zarysy, był niezwykle delikatny. :) Więcej takich dyskusji. ;) Świetny pomysł! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zapraszam do dołączenia do akcji! :)
UsuńBardzo ciekawi mnie ta książka, ale póki co chyba nie będę miała do niej dostępu :c
OdpowiedzUsuńOj, czemu? :(
UsuńNie czytałam jeszcze, ale po prostu wszyscy polecają, więc mam ogromną ochotę na nią.
OdpowiedzUsuńTrochę się boje, że będzie aż tyle tomów, ale jeśli autorka będzie utrzymywać poziom to nic nie szkodzi :)
Oooo fajny post :D Podoba mi się. Ja Czas żniw pokochałam!
OdpowiedzUsuń