Autor:
Eleanor H. Porter
Tytuł: Pollyanna
Seria: Pollyanna
Tom: I
Oryginalny tytuł: Pollyanna
Rok Wydania (świat): 1913r.
Rok Wydania (wydanie dziesiąte): 2013r.
Wydawnictwo: Egmont
Moja Ocena: 5/7
"Pollyanna" jest książką znaną chyba na całym świecie. Wiele osób wychowywało się na historii małej, zarażającej radością dziewczynki. Nawet ja, mimo, że nigdy wcześniej nie miałam okazji poznać jej przygód, wiele o niej słyszałam. Po lekturę sięgnęłam ciekawa co takiego jest w tej książce, że stała się tak sławna. I czy mi także się spodobała?
Pollyanna po śmierci swojego ojca, trafia na wychowanie do ciotki, która jest jej jedyną rodziną. Dziewczynka już od samego początku stara się znaleźć pozytywne strony sytuacji w jakiej się znalazła. Mimo, że surowa ciotka uważa opiekę nad siostrzenicą za swój obowiązek, nastrój dziecka zaczyna się jej powolutku udzielać. Pollyanna zaczyna uczyć swojej malutkiej gry w cieszenie się z dobrych stron życia także dorosłych.
Główna bohaterka jest nastawiona do życia bardzo optymistycznie i ten optymizm udziela się także czytelnikowi. Pomysły Pollyanny i jej pogoda ducha sprawiły, że ja także zapragnęłam grać w jej lekko zwariowaną grę. Dziewczynka nie tylko zadziwia, ale sprawia też, że możemy spojrzeć na świat innym okiem. Autorka pokazuje, że nie warto się dołować i trzeba cieszyć się życiem, a każda sytuacja ma swoje dobre strony, po prostu trzeba ich poszukać.
Historia bohaterki jest dosyć zawiła i lekko skomplikowana. W książce pojawiają się tajemnice związane z matką i ciotką dziewczynki, a kilku mieszkańców miasteczka skrywa sekrety. Powieść wydaje się być banalna i pod koniec faktycznie tak jest, ale mimo to fajnie się ją czyta.
Klimat powieści przywodzi mi na myśl "Anię z Zielonego Wzgórza". Zarówno Ania, jak i Pollyanna mają kompleksy na punkcie swojego wyglądu i obie historie rozgrywają się w podobnej scenerii.
"Pollyannę" czytało mi się lekko i szybko. Jest to miła i ciekawa lektura, która mimo, że jest historią przewidywalną, podejmuje także ważniejsze tematy. Gra głównej bohaterki zmieniła życie wielu ludzi, a kiedy się o tym czytałam, od razu poprawiał mi się nastrój. Jeżeli szukacie miłej lektury, która jest pozytywnie nastawiona, to "Pollyanna" jest właśnie dla ciebie. To nie jest książka, ani dla dużych, ani dla małych, jest dla osób w każdym wieku, a dzięki niej można się poczuć znów jak dziecko, które dopiero poznaje świat.
Tytuł: Pollyanna
Seria: Pollyanna
Tom: I
Oryginalny tytuł: Pollyanna
Rok Wydania (świat): 1913r.
Rok Wydania (wydanie dziesiąte): 2013r.
Wydawnictwo: Egmont
Moja Ocena: 5/7
"Pollyanna" jest książką znaną chyba na całym świecie. Wiele osób wychowywało się na historii małej, zarażającej radością dziewczynki. Nawet ja, mimo, że nigdy wcześniej nie miałam okazji poznać jej przygód, wiele o niej słyszałam. Po lekturę sięgnęłam ciekawa co takiego jest w tej książce, że stała się tak sławna. I czy mi także się spodobała?
Pollyanna po śmierci swojego ojca, trafia na wychowanie do ciotki, która jest jej jedyną rodziną. Dziewczynka już od samego początku stara się znaleźć pozytywne strony sytuacji w jakiej się znalazła. Mimo, że surowa ciotka uważa opiekę nad siostrzenicą za swój obowiązek, nastrój dziecka zaczyna się jej powolutku udzielać. Pollyanna zaczyna uczyć swojej malutkiej gry w cieszenie się z dobrych stron życia także dorosłych.
Główna bohaterka jest nastawiona do życia bardzo optymistycznie i ten optymizm udziela się także czytelnikowi. Pomysły Pollyanny i jej pogoda ducha sprawiły, że ja także zapragnęłam grać w jej lekko zwariowaną grę. Dziewczynka nie tylko zadziwia, ale sprawia też, że możemy spojrzeć na świat innym okiem. Autorka pokazuje, że nie warto się dołować i trzeba cieszyć się życiem, a każda sytuacja ma swoje dobre strony, po prostu trzeba ich poszukać.
Historia bohaterki jest dosyć zawiła i lekko skomplikowana. W książce pojawiają się tajemnice związane z matką i ciotką dziewczynki, a kilku mieszkańców miasteczka skrywa sekrety. Powieść wydaje się być banalna i pod koniec faktycznie tak jest, ale mimo to fajnie się ją czyta.
Klimat powieści przywodzi mi na myśl "Anię z Zielonego Wzgórza". Zarówno Ania, jak i Pollyanna mają kompleksy na punkcie swojego wyglądu i obie historie rozgrywają się w podobnej scenerii.
"Pollyannę" czytało mi się lekko i szybko. Jest to miła i ciekawa lektura, która mimo, że jest historią przewidywalną, podejmuje także ważniejsze tematy. Gra głównej bohaterki zmieniła życie wielu ludzi, a kiedy się o tym czytałam, od razu poprawiał mi się nastrój. Jeżeli szukacie miłej lektury, która jest pozytywnie nastawiona, to "Pollyanna" jest właśnie dla ciebie. To nie jest książka, ani dla dużych, ani dla małych, jest dla osób w każdym wieku, a dzięki niej można się poczuć znów jak dziecko, które dopiero poznaje świat.
Za możliwość poznania historii Pollyanny, serdecznie dziękuję wydawnictwu Egmont :)
Przeczytałam całą serię o Ani z Zielonego Wzgórza, ale to aż dziwne, że nie miałam okazji czytać o przygodach Pollyanny i nie wiem czy będę miała jeszcze ku temu okazję ;) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMimo, że jakoś mnie nie ciągnie do tej książki to muszę przyznać, że zakochałam się w okładce *.*
OdpowiedzUsuńJa też! :D
UsuńCzytałam ją gdzieś na początku podstawówki, ale tytuł zapadł mi w pamięci. Pollyanna przypominała mi trochę właśnie Anie z Zielonego Wzgórza. Książka była ciekawa, choć już wtedy niektóre rzeczy przewidywałam. Zapadło mi w pamięci kilka obrazów, które wytworzyły mi się w wyobraźni podczas czytania tej książki i sięgnęłam również po II tom.
OdpowiedzUsuń"Pollyanna zaczyna uczyć swojej malutkiej gry w cieszenie się ze z dobrych stron życia uczyć także dorosłych." Masz tutaj powtórzenie. A poza tym tekst bardzo dobry. Ja nigdy nie słyszałam o tej książce, ale po opisie poczułam lekką powtórkę Ani, którą bardzo lubię i mam w domu. Lubie takie błahe książki, które poprawiają nastrój. To taka odskocznia od ciągłych problemów.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za zwrócenie uwagi. Tekst sprawdzałam, ale nie wykryłam tego błędu.
UsuńCieszę się, że Twoim zdaniem tekst jest dobry, mała rzecz a cieszy :)
Też tak myślę. Lektury tego typu faktycznie poprawiają nastrój :D
Kiedyś czytałam "Polyannę", a ponieważ już dawno stoi nieruszana na półce, chyba znowu ją przeczytam ;) Mi również przypominała "Anię z Zielonego Wzgórza" :D
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta książka, dawka codziennego optymizmu bardzo by się przydała, ale tymczasem mam jeszcze całą masę rzeczy do czytania, można powiedzieć, że troszeczkę się nie wyrabiam :)
OdpowiedzUsuń