Autor:
Zoe Marriott
Tytuł: Królestwo Łabędzi
Seria: Poza Czasem
Oryginalny tytuł: The Swan Kingdom
Rok Wydania (świat): 2007r.
Rok Wydania (Polska): 2013r.
Wydawnictwo: Egmont
Moja Ocena: 6/7
"Królestwo Łabędzi" nie jest pierwszą książką autorki, którą udało mi się przeczytać. Już dosyć długi czas temu pisarka oczarowała mnie inną swoją powieścią, a mianowicie "Cienie na Księżycu". Od tamtej pory miałam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się przeczytać jakiś tekst spod pióra Pani Marriott i kiedy w końcu "Królestwo Łabędzi" ukazało się w zapowiedziach byłam wręcz pewna, że jeżeli ją przeczytam, na pewno nie będę mogła o niej zapomnieć.
Książka opowiada losy niesamowitej dziewczyny, Aleksandry, która urodziła się jako mądra wiedźma. Całe życie mieszkała na królewskim dworze swojego ojca. Do czasu. Wszystko się zaczyna po śmierci jej matki. Ojciec, żeni się ponownie, a po nieudanej próbie odkrycia mrocznych tajemnic nowej królowej, bracia Aleksandry zostają wygnani, natomiast ona odesłana do ponurej krainy Midland. Bohaterka będzie musiała odnaleźć w sobie moc i siłę, która pozwoli jej ocalić braci. Pomocny będzie także tajemniczy księże Gabriel, z którym połączy ją uczucie.
Od zawsze kocham baśnie, gdy byłam mała uwielbiałam oglądać je na komputerze, w telewizorze i w szczególności słuchać na dobranoc, kiedy czytała mi je mama. Część z nich zapamiętałam do dziś. Właśnie jedną z nich jest baśń "Dzikie Łabędzie" Hansa Christiana Andersena do której nawiązuje w swojej powieści pisarka. Biorąc z niej niektóre elementy, zaczyna snuć całkiem inną, niesamowitą opowieść, przy której można znaleźć się w całkiem nowej rzeczywistości.
"Królestwo Łabędzi" to piękna historia opowiedziana w ciekawy i oryginalny sposób. Czytelnik do samego końca nie jest w stanie przywidzieć, jak się ona skończy. Kiedy byłam już pewna co się stanie, nagle następował zwrot akcji i okazywało się, że rozwiązanie jest nieco inne i bardziej skomplikowane.
Brakowało mi trochę wątków miłosnych. Tak naprawdę, są bardo krótkie i mało szczegółowe, dlatego dla osób które szukają historii opierającej się głównie na romansie, może ona nie przypaść do gustu. To wszystko autorka nadrabia napięciem, które buduje z rozdziału na rozdział, sprawiając, że od książki nie można się oderwać, oraz szczegółowymi opisami, dzięki którym można wczuć się w klimat opowieści.
Mogę szczerze powiedzieć, że ją polecam. Książkę przeczytałam dosłownie w
jeden wieczór. Przez ten czas towarzyszyło mi wiele emocji. Najlepiej wspominam postać głównej bohaterki, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Chodzi mi tu o jej oddanie dla rodziny, wytrwałość, to, że nie jest płytka, nie boi się pobrudzić sobie rąk. Najważniejsze jest jednak to, że Aleksandra jest złożoną postacią, która pokazuje także swoje słabości, stając się bardziej ludzką. "Królestwo Łabędzi" to zdecydowanie powieść do której będę wracać.
Za możliwość poznania Aleksandry i jej niesamowitej historii, serdecznie dziękuję wydawnictwu Egmont :)
A ze względu na to, że książka w różnych krajach ma wiele niesamowitych okładek i nie udało mi się ich wszystkich umieścić w recenzji, tutaj są jeszcze dwie: (a to oczywiście tylko te, które mi się udało znaleźć, może ich być więcej ^^)
Mi podobają się szczególnie te trzy, które umieściłam w recenzji, a Wam? :)
Przy okazji życzę Wam Wesołych Świąt i mokrego śmigusa dyngusa oraz owocnego czytania :D
Tytuł: Królestwo Łabędzi
Seria: Poza Czasem
Oryginalny tytuł: The Swan Kingdom
Rok Wydania (świat): 2007r.
Rok Wydania (Polska): 2013r.
Wydawnictwo: Egmont
Moja Ocena: 6/7
"Królestwo Łabędzi" nie jest pierwszą książką autorki, którą udało mi się przeczytać. Już dosyć długi czas temu pisarka oczarowała mnie inną swoją powieścią, a mianowicie "Cienie na Księżycu". Od tamtej pory miałam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się przeczytać jakiś tekst spod pióra Pani Marriott i kiedy w końcu "Królestwo Łabędzi" ukazało się w zapowiedziach byłam wręcz pewna, że jeżeli ją przeczytam, na pewno nie będę mogła o niej zapomnieć.
Od zawsze kocham baśnie, gdy byłam mała uwielbiałam oglądać je na komputerze, w telewizorze i w szczególności słuchać na dobranoc, kiedy czytała mi je mama. Część z nich zapamiętałam do dziś. Właśnie jedną z nich jest baśń "Dzikie Łabędzie" Hansa Christiana Andersena do której nawiązuje w swojej powieści pisarka. Biorąc z niej niektóre elementy, zaczyna snuć całkiem inną, niesamowitą opowieść, przy której można znaleźć się w całkiem nowej rzeczywistości.
"Królestwo Łabędzi" to piękna historia opowiedziana w ciekawy i oryginalny sposób. Czytelnik do samego końca nie jest w stanie przywidzieć, jak się ona skończy. Kiedy byłam już pewna co się stanie, nagle następował zwrot akcji i okazywało się, że rozwiązanie jest nieco inne i bardziej skomplikowane.
Brakowało mi trochę wątków miłosnych. Tak naprawdę, są bardo krótkie i mało szczegółowe, dlatego dla osób które szukają historii opierającej się głównie na romansie, może ona nie przypaść do gustu. To wszystko autorka nadrabia napięciem, które buduje z rozdziału na rozdział, sprawiając, że od książki nie można się oderwać, oraz szczegółowymi opisami, dzięki którym można wczuć się w klimat opowieści.
Mogę szczerze powiedzieć, że ją polecam. Książkę przeczytałam dosłownie w
jeden wieczór. Przez ten czas towarzyszyło mi wiele emocji. Najlepiej wspominam postać głównej bohaterki, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Chodzi mi tu o jej oddanie dla rodziny, wytrwałość, to, że nie jest płytka, nie boi się pobrudzić sobie rąk. Najważniejsze jest jednak to, że Aleksandra jest złożoną postacią, która pokazuje także swoje słabości, stając się bardziej ludzką. "Królestwo Łabędzi" to zdecydowanie powieść do której będę wracać.
Za możliwość poznania Aleksandry i jej niesamowitej historii, serdecznie dziękuję wydawnictwu Egmont :)
A ze względu na to, że książka w różnych krajach ma wiele niesamowitych okładek i nie udało mi się ich wszystkich umieścić w recenzji, tutaj są jeszcze dwie: (a to oczywiście tylko te, które mi się udało znaleźć, może ich być więcej ^^)
Mi podobają się szczególnie te trzy, które umieściłam w recenzji, a Wam? :)
Przy okazji życzę Wam Wesołych Świąt i mokrego śmigusa dyngusa oraz owocnego czytania :D
Świetna recenzja :) Czuję się zachęcona do tej książki :) Chętnie przeczytam coś co nie opiera się na wątku miłosnym, coś pełne napięcia. Czuję, że ta książka idealnie "wplasuje" się w mój gust. Do tego zachęca mnie moja imienniczka, która jest podobno świetną postacią :)
OdpowiedzUsuńTak, trzeba przyznać, jest niezwykła i bardzo wytrwała, jeżeli już do czegoś dąży :D
UsuńO, jak nie ma zbyt dużo romansów, to może i ja się kiedyś skuszę :-D Okładki zagraniczne bardzo ładne, ale nasza wcale im nie ustępuje :)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo stanę się jej posiadaczką, nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńKolejna pozytywna recenzja i bardzo się z tego cieszę bo książkę za jakiś czas przeczytam. Co do wątku miłosnego, to w sumie dobrze, że jedynie jest o nim tylko trochę i że autorka nie skupiła się tylko na nim jak to często bywa. :)) Okładki są piękne, a ta pierwsza najbardziej <3
OdpowiedzUsuńNasza polska też jest niesamowita, ale jak się patrzy właśnie na tą pierwszą to od razu ona oczarowuje :D
UsuńPierwsza i druga okładka najładniejsze :3 Wydają się dobrze oddawać ten baśniowy klimat. Jak dla mnie dobrze, że brakuje rozbudowanych wątków miłosnych, a za to książka trzyma w napięciu :)
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę, czasami brak rozbudowanego wątku miłosnego działa na korzyść książki i faktycznie autorka dobrze zrobiła, bo dzięki temu bardziej wyeksponowała tą niezwykłość przedstawionego w ksiażce świata :)
UsuńSłyszałam o tej książce, ale z tego co piszesz trochę kojarzy mi się z "żelaznym królem", który nie podobał mi się za bardzo. Jednak pierwsza okładka jest prześliczna !
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kiedy dorwę się do książki :D A co do okładek, to wszystkie są naprawdę niesamowite :D
OdpowiedzUsuń