Na początku lipca mieliście okazję przeczytać moją recenzję powieści "Galop'44". Książka opisuje losy dwóch braci, Wojtka i Mikołaja, którzy przez przypadek trafiają do Powstania Warszawskiego i zaczynają tam walczyć ramię w ramię z powstańcami. Tych, którzy jeszcze nie słyszeli o książce, odsyłam do ---> [ Recenzji ] <---.
24 lipca spotkałam się z autorką w uroczej kawiarence "Cafe Peron" w Międzylesiu. Pani Monika zgodziła się odpowiedzieć mi na kilka pytań. Za chwilę przeczytacie efekty naszego spotkania. Na wstępie powiem, że Pani Monika napisała naprawdę świetną książkę, a sama jest bardzo miłą osobą. Dzisiaj dowiecie się co nieco na temat wydarzeń rozgrywających się w "Galop'44", jak i na temat samej autorki. Serdecznie zapraszam :)
Patiopea: Co zainspirowało Panią do napisania książki "Galop'44"?
Monika Kowaleczko-Szumowska: Jestem tłumaczem w muzeum powstania i często spędzam czas w tamtejszej czytelni, a do tego dochodzą odgłosy bomb i różne dźwięki z ekspozycji. Jest tam bardzo głośno. Powoli wsiąkałam w tą atmosferę powstańczą. Jakiś czas później muzeum tłumaczyło na angielski książkę "Album Fotografii" Eugeniusza Lokajskiego. Wtedy trzeba było zrobić podpisy pod fotografiami - było ich 800 do przetłumaczenia. Właśnie wtedy pomyślałam, że jest tyle historii o których się dowiedziałam, że to byłby materiał na książkę. I to jest jeden taki wątek powstańczy. Drugi to to, że na co dzień mam w domu 4-kę dzieci i obserwuję różne sytuacje pomiędzy nimi. To mnie może trochę zainspirowało do powstania wątku braci.
P: Dlaczego wybrała Pani właśnie motyw "podróży w czasie"?
MKS: Chciałam, żeby to byli bohaterowie obecni, z XXI wieku, a jakoś musieli trafić do powstania, więc podróż w czasie była zupełnie naturalna. Wydawało mi się, że jeżeli będą to współcześni chłopcy, czytelnikom łatwiej będzie się z nimi utożsamić. Trudniej będzie im się utożsamić z powstańcami. Zresztą nie znałam powstańców jako młodych ludzi. Naprawdę trudno byłoby mi w ich usta włożyć dialog, co do którego nie byłabym przekonana, jak wyglądał. Zdecydowanie łatwiej było mi wziąć w tym celu bohaterów współczesnych.
24 lipca spotkałam się z autorką w uroczej kawiarence "Cafe Peron" w Międzylesiu. Pani Monika zgodziła się odpowiedzieć mi na kilka pytań. Za chwilę przeczytacie efekty naszego spotkania. Na wstępie powiem, że Pani Monika napisała naprawdę świetną książkę, a sama jest bardzo miłą osobą. Dzisiaj dowiecie się co nieco na temat wydarzeń rozgrywających się w "Galop'44", jak i na temat samej autorki. Serdecznie zapraszam :)
Autorem zdjęcia jest Tomek Stankiewicz |
Monika Kowaleczko-Szumowska: Jestem tłumaczem w muzeum powstania i często spędzam czas w tamtejszej czytelni, a do tego dochodzą odgłosy bomb i różne dźwięki z ekspozycji. Jest tam bardzo głośno. Powoli wsiąkałam w tą atmosferę powstańczą. Jakiś czas później muzeum tłumaczyło na angielski książkę "Album Fotografii" Eugeniusza Lokajskiego. Wtedy trzeba było zrobić podpisy pod fotografiami - było ich 800 do przetłumaczenia. Właśnie wtedy pomyślałam, że jest tyle historii o których się dowiedziałam, że to byłby materiał na książkę. I to jest jeden taki wątek powstańczy. Drugi to to, że na co dzień mam w domu 4-kę dzieci i obserwuję różne sytuacje pomiędzy nimi. To mnie może trochę zainspirowało do powstania wątku braci.
P: Dlaczego wybrała Pani właśnie motyw "podróży w czasie"?
MKS: Chciałam, żeby to byli bohaterowie obecni, z XXI wieku, a jakoś musieli trafić do powstania, więc podróż w czasie była zupełnie naturalna. Wydawało mi się, że jeżeli będą to współcześni chłopcy, czytelnikom łatwiej będzie się z nimi utożsamić. Trudniej będzie im się utożsamić z powstańcami. Zresztą nie znałam powstańców jako młodych ludzi. Naprawdę trudno byłoby mi w ich usta włożyć dialog, co do którego nie byłabym przekonana, jak wyglądał. Zdecydowanie łatwiej było mi wziąć w tym celu bohaterów współczesnych.