środa, 30 kwietnia 2014

Książka vs Film #2 "Porachunki"/"Malavita"

"Książka vs. Film" to dział postów, które mają skonfrontować ze sobą książki i ich ekranizacje, a może również i powieści napisane na podstawie filmów. Na ten pomysł wpadłam już rok temu i od tamtego czasu przymierzałam się do napisania pierwszego postu w tym temacie. "Książka vs. Film" to pomysł mojego autorstwa ;) Tym razem przychodzę już z drugą częścią z serii :3 A na tapetę, wezmę... "Porachunki"! :)



Niedawno skończyłam czytać książkę Tomino Benacquisty pt. "Porachunki". W styczniu na ekranach kin mieliśmy okazję zobaczyć ekranizację tej powieści. Wyjątkowo w tym wypadku zobaczyłam najpierw film, a dopiero potem książkę. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam wtedy, że "Malavita" (tytuł oryginalny) jest ekranizacją. Początkowo sądziłam, że to historia stworzona na potrzeby widzów. Przez przypadek, miesiąc później w empiku natrafiłam na tą książkę.



Zwiastun filmu: 



Fabuła 

W książce została dużo bardziej rozbudowana. Kiedy tak przypominam sobie film, to tak naprawdę obie wersje bardzo się różnią. Czy to w ekranizacji, czy w powieści, zawsze znajdziesz wydarzenia, które nie pojawiają się w tej drugiej wersji. Film został rozszerzony o wiele wydarzeń w szkole, które na kartach książki są jedynie krótkim urywkiem, małą wstawką do całej historii. A dla mnie te krótkie fragmenty były właśnie ciekawszymi elementami historii.

Humor i bohater

Przede wszystkim film jest bardziej dynamiczny. Wszystkie wydarzenia są podkreślone humorem, a całość zrobiona jest w stylu takiej trochę amerykańsko-francuskiej komedii. Co chwilę aktorzy rzucają tekstami, które rozśmieszają widza. Książka natomiast wydaje się być bardziej poważna. O tyle o ile Robert de Niro gra człowieka z charakterem, z "jajami" jakby niektórzy rzekli, bohater powieści jest bardziej psychopatą, który lubi widzieć ludzkie cierpienie. Przepaść między tymi dwoma postaciami jest gigantyczna.


Postacie

W książce spotykamy bardzo dużo bohaterów. Postaci, które w filmie są jedynie anonimowymi obywatelami, w powieści mają własną historię, którą poznajemy i mimo, że trwa ona zaledwie kilka stron, to tak, jakbyśmy bohatera poznali na wylot. Ekranizacja zmniejsza ilość aktorów do minimum. Ale ... nie powiedziałabym, że to źle. Moim zdaniem cała historia nawet na tym zyskała, że zamiast nie wiem może pięćdziesięciu bohaterów, jest ich tylko połowa. Zdecydowanie odbiór był łatwiejszy, a akcja jest bardziej wciągająca.

Możecie zwalić to na karb tego, że najpierw oglądałam, a dopiero potem przeczytałam tą historię, ale prawda jest taka, że film bardziej mi się podobał. Przekaz jest bardziej bezpośredni, a film dobrze się ogląda. W przypadku książki, autor pod sam koniec zmienił styl pisania. Początkowo mieliśmy styczność z historią opisaną oczami obserwatora, a ostatni rozdział czytało się już z perspektywy głównego bohatera, co mogło trochę namieszać niektórym czytelnikom. W powieści pojawiło się jednak kilka scen, które chętnie obejrzałabym, a jednak nie zostały odtworzone w filmie.

Zestawienie: 

- Film to ciekawa i wciągająca komedia.
- Książka pisana jest dwoma stylami, co moim zdaniem utrudnia odbiór.
- Obie wersje bardzo się różnią, oglądając film można mieć wrażenie, że jedynym wspólnym elementem z książką, są bohaterowie. Choć tak naprawdę większość wydarzeń jest taka sama.
- W filmie pojawia się genialna obsada, która oddaje charakter powieści. Mimo to, filmowy bohater może wydać się ciekawą osobą z charakterkiem, kiedy to postać z książki kojarzyć się będzie bardziej z psychopatą.
- W książce jest więcej bohaterów.
- W filmie wydarzenia są ciekawsze i śmieszniejsze, a także kładzie się większy nacisk na niektóre sceny, które w powieści mają mniejsze znaczenie.
- W obu wersjach są charyzmatyczne, niezwykłe postaci, których działania zaskoczą nie jedną osobę ;)


Nie wiem, jak to będzie w waszym przypadku, ale moje serce zdobył film. Bardzo mi się podobał, obsada jest niezwykła i trzymam teraz kciuki, żeby pojawiła się również kontynuacja, oparta na drugim tomie pt. "Znowu Malavita" :)




17 komentarzy:

  1. Właśnie szukałam jakiegoś fajnego filmu do obejrzenia. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jeszcze nie czytałam, ani nie oglądałam tej ekranizacji, ale książkę trzeba przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny pomysł, o czym już Ci mówiłam. Niestety nie oglądałam filmu ani nie czytałam książki, jednak teraz chętnie obejrzę film :) jeśli mogę coś zasugerować to myślę, że dobrym pomysłem byloby jeszcze wstawienie oposu fabuły, chociażby z filmwebu, bo na przykład ja jestem teraz na telefonie i ciężko mi obejrzeć zwiastun :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oki, dzięki za sugestię! :*
      Następnym razem na pewno zrobię wprowadzenie :) Ale jak już opis fabuły to na 99% będzie własny :D

      Usuń
  4. Nie znam książki, ani filmu, ale chyba czas to zmienić. Dobry pomysł z tym porównaniem, ja uwielbiam ekranizacje i to chyba jedyne filmy jakie oglądam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię ekranizacje, ale w sumie tak pół na pół; Czasem trafia się naprawdę głupio zepsuty film, który nawet w połowie nie oddaje charakteru książki :( Niedługo planuję obejrzeć "Miasto Kości" do czego zbieram się już 3/4 roku i nadal nie jestem przekonana...

      Usuń
  5. Porównania filmu z książką zawsze mi się podobają. Tym razem, co dziwne nie słyszałam, ani o książce ani ekranizacji. Kto wie może uda mi się nadrobić te zaległości w najbliższym czasie. Pozdrawiam, Marcelina ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, aż dziw, że przy takiej obsadzie, bardziej nie nagłośnili filmu. Sama poszłam na "Porachunki" przez przypadek, chociaż główną zasługę ma w tym moja przyjaciółka ;)

      Usuń
  6. A ja za ekranizacjami nie przepadam..

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam niestety książki, a film też pozostaje dla mnie niewiadomą. Mam nadzieję, że niedługo to nadrobię. Bardzo lubię posty tego typu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To super ;) Postaram się je pisać częściej, szczególnie, że ostatnio coraz więcej ekranizacji się pojawia ;) Chociaż w sumie to dużo pracy; co innego przeczytać, a co innego i przeczytać i obejrzeć, a potem jeszcze porównać :D Ale w sumie ciekawe doświadczenie :)

      Usuń
  8. Książkę to nie wiem, ale film to obejrzę :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam. Nazywam się Krystian i prowadzę wyzwanie pt"Gatunkowy miesięcznik"
    Majowym gatunkiem jest "fantasy". Chciałbym Cię serdecznie zaprosić do wzięcia udziału w tej zabawie. Zapraszam po szczegóły ;)

    http://przeczytane-slowa.blogspot.com/2014/04/gatunkowy-miesiecznik.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za zaproszenie, ale nie skorzystam ;)
      Nie biorę udziału w wyzwaniach... nie potrzebuję też żadnej motywacji do czytania książek, ani tym bardziej do gatunku "fantasy", szczególnie, że jest to jeden z moich ulubionych typów książek ;)

      Usuń
  10. Eh, jakoś tak mnie nie ciągnie ani do filmu ani do książki. Ale może jednak film kiedyś obejrzę, będę o nim pamiętać bo jakoś ostatnio nie mam czego oglądać. ;p

    OdpowiedzUsuń
  11. to był GENIALNY film

    OdpowiedzUsuń

Witam,
Dziękuję za wszystkie komentarze, dodawanie się do obserwatorów i lajki na facebooku. Cieszę się, że dotarliście aż tutaj i mam nadzieję, że zarówno moje posty, jak i blog, się Wam spodobały.
Mam nadzieję, że będziecie wpadać tutaj częściej <3

Patiopea